NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 11 KOMENTARZY :)
ANONIMY SIĘ PODPISUJĘ :)
Daria ( pięć godzin później )
Nagle dziwi otworzyły się i wyszedł z nich lekarz. Wszyscy jak jeden mąż, jak i ja wstaliśmy lub zatrzymaliśmy się i patrzeliśmy na lekarza. Czekaliśmy z niecierpliwością na odpowiedź. A lekarz nic nie mówił.
-Co z nim !?- nie wytrzymałam musiałam się odezwać
- Z panem Marco nie jest dobrze. Można nawet powiedzieć, że jest tragicznie. Przyszłe godziny będą dla niego decydujące. Przykro mi, ale nic nie można już zrobić. Wszystko w rękach Bożych. - powiedział doktor a moje życie się totalnie zawaliło. Nie wiem co zrobię jeśli on nie przeżyje. On musi przeżyć !!!!!
Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Łukasza.
- Możemy do niego zajrzeć ?? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tylko JEDNA osoba może wejść. - powiedział stanowczo lekarz podkreślając słowo 'jedna'.
- Dobrze - powiedzieli chórem.
- A jaki jest stan jego zdrowia ?? - tym razem odezwał się Roman.
- Pan Marco ma rozcięty łuk brwiowy, złamana prawa rękę, połamane żebra, wstrząśniecie mózgu, złamaną prawa nogę i liczne siniaki. To cud, ze przeżył.-powiedział na jednym tchu. Boże !! Nie mogę w to uwierzyć !! Zaczynam tracić nadzieję, że przeżyje.
- Boże to nie może być prawda :( - powiedział łamliwym głosem Mo.
- A bym zapomniał !! PAN Marco jest obecnie w śpiączce. - cholera i co jeszcze !!!
- Ale w tej farmakologicznej ? - zapytał kapitan pszczółek.
- Nie! - nie mogłam już wytrzymać. Dlaczego właśnie on?! Czy na tym świecie jest jakaś sprawiedliwość?!
- Ten świat jest nie sprawiedliwy! - powiedział Subotić.
-Też czasem się nad tym zastanawiam. A teraz przepraszam, ale muszę zajrzeć jeszcze do kilku chorych. - i oddalił się w bliżej nie określonym mi miejscu.
Kiedy już straciłam doktora z oczu, popatrzyłam na twarzy piłkarzy. Nawet nie potrafię ubrać w słowa tego co zobaczyłam w ich tęczówkach. Miały zarazem smutek, gniew, gdzie nie gdzie radość, i coś takiego czego nie umiem odczytać. Na początku nie mogłam zrozumieć dlaczego widzę w ich odrobinę radości. Przecież Marco może opuścić nas z tego świata. Ale potem przypomniałam sobie jeden wywiad z piłkarzami. Było tam napisane, że Reusek jest silny i wyjdzie z każdych tarapatów. Wtedy zrozumiałam, że oni mają NADZIEJĘ !! Wierzą, że wyjdzie z tego. I właśnie wtedy coś poczułam w głębi. A mianowicie była to nadzieja.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i ujrzałam Matsa.
- Co jest??
- Uzgodniliśmy z chłopakami, że ty powinnaś wejść do niego. - nie wierzyłam własnym uszom.
- Ale, że ja ?!
- Bo wiemy, że ty dla niego znaczysz najwięcej. - powiedział Hummi
- Przez ostatnie godziny słyszeliśmy z ust Marco CAŁY, ale to CAŁY czas o tobie. - do rozmowy włączył się Lewy. Na twarzach chłopaków pojawił się na chwile uśmiech.
- Ale na pewno ? - zapytałam dla pewności.
- Tak !! - krzyknęli chórem, że nawet przechodząca pielęgniarka podeszła do nas.
- W szpitalu zachowujemy się cicho i spokojnie. Jak jeszcze raz panów usłyszeć to zadzwonię po ochronę. - miny chłopaków były bezcenne. Wyrażały : smutek, radość, zakłopotanie, strach, po prostko wszystko.
Ale jedną twarz była inna. Była cała w skowronkach. A należała do Kuby Błaszczykowskiego.
Mam takie dziwne wrażenie, że zaraz coś się stanie nieoczekiwanego. I też tym razem moja intuicja mnie nie zawiodła.
- A przepraszam panią!! Pani nie wie kim my jesteśmy ?! Jak można nie wiedzieć, kim my jesteśmy !? - pielęgniarka zrobiła duże oczy i chyba nie wiedziała co powiedzieć.
- Z przykrością muszę powiedzieć, że nie znam panów. Natomiast pani twarz skądś kojarzę. Ale nie mogę sobie przypomnieć. - a mnie po prostu zatkało. Zaczęłam używać mózgu i próbowałam dopasować twarz tej pani z jakimś momentem życia. Jednak ta twarz nie kojarzyła mi się z nikim kogo spotkałam podczas mojego dotychczasowego życia.
- Przepraszam, ale raczej pani mnie z kimś pomyliła.
- Na pewno nie! Wiem, ze kiedyś się już spotkałyśmy, ale nie pamiętam gdzie i kiedy :( - powiedziała smutna kobieta.
- Przykro mi, ale naprawdę pani nie znam :(
- No dobrze. Jak sobie przypomnę to przyjdę do pani.
- Dobrze - i uśmiechnęłam się do kobiety.
- Ale jak pani nas może nie znać ?? - do rozmowy wtrącił się Piszczu.
- Przykro mi, ale nie znam was.
- Ale na prawdę ?!
- Tak !! A teraz przepraszam, ale muszę zajrzeć do innych pacjentów.
-Do widzenia! - odpowiedzieliśmy chórem, a pielęgniarka zniknęła za korytarzem. Pszczółki były zwiedzone, że ich nie zna. Było mi ich troszeczkę żal, więc powiedziałam :
- Ej!! Pewnie po prostu nie chciała się przyznać, że takie ciacha zna :D - na mordkach piłkarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Ty wiesz jak uszczęśliwić człowieka :D - powiedziała Marcel.
- A teraz zmykaj do lamy :) - powiedział Bender. Ja tylko się uśmiechnęłam do nich i ruszyłam do sali Marco. Z każdym krokiem moje serce uderzało jeszcze szybciej i mocniej. Po chwili znalazłam się na końcu korytarza, przy dźwięk do sali, gdzie leży Reus. Ostatni taż popatrzyłam na pszczółki, które byłby na drugim końcu korytarza. Oni jedynie się uśmiechnęli i pokazali dłonią, aby weszła. Przez ułamek sekundy zawahałam się. Odgoniłam od siebie złe myśli i weszłam do sali. To co w niej zobaczyłam przerosło moje dotychczasowe oczekiwania. A mianowicie zobaczyłam piłkarza w okropnym stanie. Był podtoczony do wielu kolorowych kabelków. Podeszła do łóżka chłopaka i usiadłam na krzesełku, koło niego. Następnie chwyciłam jego dłoń i przybliżyłam ją mojej twarzy. Brakowało mi jego dotyku, jego uśmiechu. Brakowało mi jego całego. Z moich oczu leciały łzy bez opamiętania. ( nawet na chwile od momentu wypadku nie przestałam płakać ).
-Co z nim !?- nie wytrzymałam musiałam się odezwać
- Z panem Marco nie jest dobrze. Można nawet powiedzieć, że jest tragicznie. Przyszłe godziny będą dla niego decydujące. Przykro mi, ale nic nie można już zrobić. Wszystko w rękach Bożych. - powiedział doktor a moje życie się totalnie zawaliło. Nie wiem co zrobię jeśli on nie przeżyje. On musi przeżyć !!!!!
Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Łukasza.
- Możemy do niego zajrzeć ?? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tylko JEDNA osoba może wejść. - powiedział stanowczo lekarz podkreślając słowo 'jedna'.
- Dobrze - powiedzieli chórem.
- A jaki jest stan jego zdrowia ?? - tym razem odezwał się Roman.
- Pan Marco ma rozcięty łuk brwiowy, złamana prawa rękę, połamane żebra, wstrząśniecie mózgu, złamaną prawa nogę i liczne siniaki. To cud, ze przeżył.-powiedział na jednym tchu. Boże !! Nie mogę w to uwierzyć !! Zaczynam tracić nadzieję, że przeżyje.
- Boże to nie może być prawda :( - powiedział łamliwym głosem Mo.
- A bym zapomniał !! PAN Marco jest obecnie w śpiączce. - cholera i co jeszcze !!!
- Ale w tej farmakologicznej ? - zapytał kapitan pszczółek.
- Nie! - nie mogłam już wytrzymać. Dlaczego właśnie on?! Czy na tym świecie jest jakaś sprawiedliwość?!
- Ten świat jest nie sprawiedliwy! - powiedział Subotić.
-Też czasem się nad tym zastanawiam. A teraz przepraszam, ale muszę zajrzeć jeszcze do kilku chorych. - i oddalił się w bliżej nie określonym mi miejscu.
Kiedy już straciłam doktora z oczu, popatrzyłam na twarzy piłkarzy. Nawet nie potrafię ubrać w słowa tego co zobaczyłam w ich tęczówkach. Miały zarazem smutek, gniew, gdzie nie gdzie radość, i coś takiego czego nie umiem odczytać. Na początku nie mogłam zrozumieć dlaczego widzę w ich odrobinę radości. Przecież Marco może opuścić nas z tego świata. Ale potem przypomniałam sobie jeden wywiad z piłkarzami. Było tam napisane, że Reusek jest silny i wyjdzie z każdych tarapatów. Wtedy zrozumiałam, że oni mają NADZIEJĘ !! Wierzą, że wyjdzie z tego. I właśnie wtedy coś poczułam w głębi. A mianowicie była to nadzieja.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i ujrzałam Matsa.
- Co jest??
- Uzgodniliśmy z chłopakami, że ty powinnaś wejść do niego. - nie wierzyłam własnym uszom.
- Ale, że ja ?!
- Bo wiemy, że ty dla niego znaczysz najwięcej. - powiedział Hummi
- Przez ostatnie godziny słyszeliśmy z ust Marco CAŁY, ale to CAŁY czas o tobie. - do rozmowy włączył się Lewy. Na twarzach chłopaków pojawił się na chwile uśmiech.
- Ale na pewno ? - zapytałam dla pewności.
- Tak !! - krzyknęli chórem, że nawet przechodząca pielęgniarka podeszła do nas.
- W szpitalu zachowujemy się cicho i spokojnie. Jak jeszcze raz panów usłyszeć to zadzwonię po ochronę. - miny chłopaków były bezcenne. Wyrażały : smutek, radość, zakłopotanie, strach, po prostko wszystko.
Ale jedną twarz była inna. Była cała w skowronkach. A należała do Kuby Błaszczykowskiego.
Mam takie dziwne wrażenie, że zaraz coś się stanie nieoczekiwanego. I też tym razem moja intuicja mnie nie zawiodła.
- A przepraszam panią!! Pani nie wie kim my jesteśmy ?! Jak można nie wiedzieć, kim my jesteśmy !? - pielęgniarka zrobiła duże oczy i chyba nie wiedziała co powiedzieć.
- Z przykrością muszę powiedzieć, że nie znam panów. Natomiast pani twarz skądś kojarzę. Ale nie mogę sobie przypomnieć. - a mnie po prostu zatkało. Zaczęłam używać mózgu i próbowałam dopasować twarz tej pani z jakimś momentem życia. Jednak ta twarz nie kojarzyła mi się z nikim kogo spotkałam podczas mojego dotychczasowego życia.
- Przepraszam, ale raczej pani mnie z kimś pomyliła.
- Na pewno nie! Wiem, ze kiedyś się już spotkałyśmy, ale nie pamiętam gdzie i kiedy :( - powiedziała smutna kobieta.
- Przykro mi, ale naprawdę pani nie znam :(
- No dobrze. Jak sobie przypomnę to przyjdę do pani.
- Dobrze - i uśmiechnęłam się do kobiety.
- Ale jak pani nas może nie znać ?? - do rozmowy wtrącił się Piszczu.
- Przykro mi, ale nie znam was.
- Ale na prawdę ?!
- Tak !! A teraz przepraszam, ale muszę zajrzeć do innych pacjentów.
-Do widzenia! - odpowiedzieliśmy chórem, a pielęgniarka zniknęła za korytarzem. Pszczółki były zwiedzone, że ich nie zna. Było mi ich troszeczkę żal, więc powiedziałam :
- Ej!! Pewnie po prostu nie chciała się przyznać, że takie ciacha zna :D - na mordkach piłkarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Ty wiesz jak uszczęśliwić człowieka :D - powiedziała Marcel.
- A teraz zmykaj do lamy :) - powiedział Bender. Ja tylko się uśmiechnęłam do nich i ruszyłam do sali Marco. Z każdym krokiem moje serce uderzało jeszcze szybciej i mocniej. Po chwili znalazłam się na końcu korytarza, przy dźwięk do sali, gdzie leży Reus. Ostatni taż popatrzyłam na pszczółki, które byłby na drugim końcu korytarza. Oni jedynie się uśmiechnęli i pokazali dłonią, aby weszła. Przez ułamek sekundy zawahałam się. Odgoniłam od siebie złe myśli i weszłam do sali. To co w niej zobaczyłam przerosło moje dotychczasowe oczekiwania. A mianowicie zobaczyłam piłkarza w okropnym stanie. Był podtoczony do wielu kolorowych kabelków. Podeszła do łóżka chłopaka i usiadłam na krzesełku, koło niego. Następnie chwyciłam jego dłoń i przybliżyłam ją mojej twarzy. Brakowało mi jego dotyku, jego uśmiechu. Brakowało mi jego całego. Z moich oczu leciały łzy bez opamiętania. ( nawet na chwile od momentu wypadku nie przestałam płakać ).
W pewnym momencie aparatura medyczna zaczęła piszczeć. Spojrzałam w jej kierunku i zobaczyłam jak pojawia się prosta, ciągła linia.
Po chwili do sali wbiegli lekarze i wyprosili mnie z sali. Na początku chciałam zostać, ale pielęgniarka mnie wyrzuciła. Kiedy wyszłam z sali od razu osunęłam się o ścianę i zakryłam twarz w dłoniach. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Momentalnie obok mnie zjawili się piłkarze. Mats i Łukasz od razu mnie przytulili. Nie wiedziałam co teraz będzie. Bałam się najgorszego. Bałam się, że już nigdy nie zobaczę jego żywego.
Po jakiś 40 z sali wyszedł lekarz. Bałam się zapytać co z Marco.
- Do cholery jasnej powie Pan co z Reus'em?!?!
- Z panem Marco.......
- Do cholery jasnej powie Pan co z Reus'em?!?!
- Z panem Marco.......
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć słodziaki :* Strasznie się za wami stęskniłam.
Cześć słodziaki :* Strasznie się za wami stęskniłam.
Moim zdaniem rozdział do kity, ale to już zostawiam waszej ocenie.
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem <3 Jesteście wielkie <3
Mam też nadzieję, że pod tym postem znajdą się komentarze.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK WIECIE ZA 11 KOMENTARZY :)
Z GÓRY PRZEPRASZAM :(
Po prostu chce wiedzieć czy ktoś to czyta. Bo ostatnio mam wrażenie,że nikt tego nie czyta :(
*.* CZYTASZ = KOMENTUJESZ ^.^
Jezu dziewczyno!! Ja chcę rozdział! Już! Teraz! Zaraz! Natychmiast! <3
OdpowiedzUsuńCo z Marco???? <3 Proszę... Daj rozdzialiiikkk... :D
Pozdraiwam serdecznie, Patrycja. :)
Jeśli masz czas i ochotę, zapraszam na mojego bloga. :)
pilkarski-mezalians.blogspot.com
Klaudia ja cię po prostu uduszę jak mogłaś w takim momencie przerwać no jak. No dobra nie pogniewam się jak dodasz szybko nowy rozdział. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKomentarz.
OdpowiedzUsuńJa ty mogłaś urwać w takim momencie ,
OdpowiedzUsuńRodział jest zajefajny
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Daria ma być z Mario !!
OdpowiedzUsuńRozdział boski !
Gusia
Super rozdzial!!
OdpowiedzUsuńMarco musi wyzdrowiec!!
Dodaj szybko nastepny!!
Caluje ;***
/Ola ;*
7
OdpowiedzUsuń/Adam.
8
OdpowiedzUsuń/Adam.
9
OdpowiedzUsuń/Adam.
10
OdpowiedzUsuń/Adam.
11
OdpowiedzUsuń/Adam.
Teraz rozdział.
OdpowiedzUsuńBoszzzz dziwwczyno! Co ty ze mną robisz?! Ryczę...sama nie wiem czemu... Rozdział jest boski!. Moze płaczę dlatego że wczoraj pszczółki przegrały?? :-(
OdpowiedzUsuńMarco musi wyzdrowieć!
Czekam na nn.
Pozdrawiam <3
No zawału dostaje przez Ciebie dziewczyno !! <3 Popłakałam się, jak jakaś głupia. Ale nic na to nie poradzę ze piszesz takie cudo. ;*** Błagam niech Marco przeżyje, bo nie wiem co zrobię jeśli on zginie. ( no i znowu płacze ! ) Wierzę że on z tego wyjdzie, jest silny i ma dla kogo żyć. Jak ja się cieszę że w końcu wróciłaś do nas. Marze o tym żeby przeczytać już kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;****
O Bożee! Dawaj szybko następny rozdział! :**
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! :DD
Pozdrawiam :***
Boze...! Dziewczyno chcesz miec mnie na sumieniu.!Ja zaraz zwarjuje jak nie dodasz do konca tego tygodnia kolejnego rozdzialu... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Gosia :)
Rozdział naprawde cudowny! Brak mi słów. Mam nadzieje że Marco wyzdrowieje i wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMona