sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 12

CZTERY TYGODNIE PÓŹNIEJ (^o^)

Marco.

Nie wiem co się ze mną dzieję.  Nie umiem nad sobą panować, kiedy w pobliżu jest Daria. Czuję wtedy nie opanowaną złość, gniew.  Nawet nie wiem dlaczego, bo ona nic złego nie zrobiła, wręcz przeciwnie. Opiekuje się mną, pomaga mi,  w każdej sprawie.  Po prostu przy mnie jest i czuję,  że mnie kocha.  A ja?!? Opłacam jej krzykiem, a co najgorsze zdąża mi się ją uderzyć. Jestem dupkiem.  Przecież na kobietę,  a w dodatku,  którą kocha się całym sercem nie wolno podnieść głosu, a na pewno nie podnieść na nią ręki.
Po każdej kłótni Daria płacze i zamyka się w pokoju.  Dopiero wtedy do mnie dociera, że ją skrzywdziłem, że po raz kolejny jej kruche serce rozbiło się na miliardy malutkich kawałeczków. Wtedy zaczynam płakać. Jestem cholernym dupkiem, który krzywdzi osoby, które kocha. Na początku wystarczały słowa na przeprosiny, potem jednak nie umiałem dobrać w całość wyrazów, aby przeprosić. Właśnie od tamtego momentu zacząłem chodzić po kwiaty, albo po inną rzecz, wracałem i zawsze mówiłem, że to ostatni raz, ale prawda była inną. Daria zawsze mi wybacza.  Nawet sam już nie wiem,  dlaczego ona to robi.  Pewnie jak bym był na jej miejscu to dawno bym to skończył.
Ale chyba na tym polega prawdziwa i nie zniszczalna miłości.  Na przebaczaniu. Ale przecież też na poprawie, a u mnie z dnia, na dzień jest coraz gorzej.

Nie raz zastanawiałem się nad odejściem,  ale nie potrawie.  Kocham Daria i nie umiem o niej zapomnieć, choć wiem,  że tak było by lepiej.
Po prostu jestem skończonym egoistą i tchórzem.

Nie mam pojęcia co mam robić. Może Mario mi pomoże?  Przecież na niego mogę zawsze liczyć.  Wiem, że w ciszy wysłucha, wesprze i poradzi. Jeszcze nigdy dotąd mnie nie zawiódł.  Zawsze doradza mi dobrze.  Chyba dlatego,  że zna mnie na wylot. Przed jego odejściem do Bayernu,  wszystkie media, jak i znajomi uważali,  że jesteśmy papużki nierozłączki.  Ale to jest całkowita prawda.  Może od jego przejścia nie widzimy się tak dużo, ale prawie codziennie rozmawiamy.  Jesteśmy zawsze pod telefonem jeśli coś się złego dzieje.  Chyba dobrym przykładem był mój wypadek.  Mario przyjechał nie zważając na nic. Po prostu kocham tego szatyna.....

Podniosłem się z sofy i udałem się po schodach ku górze.  Po chwili otwierałem drzwi pokoju.  Spojrzałem na szafkę nocną i momentalnie moje kąciki ust się podniosły.  Podszedłem do niej i wziąłem zdjęcie. Na pierwszym planie byłem ja i Daria a w tle  pszczółki. Na myśl wspomnień, uśmiech nie schodził mi z twarzy.  Odłożyłem zdjęcia i wziąłem iPhone, który leżał przy lampce nocnej.
Nie zastanawiając się długo odblokowałem telefon i wybrałem numer mojego przyjaciela. Odebrał po trzech lub czterech sygnałach

- Hej! -  usłyszałem jego wesolutki głos.
- Cześć!!- głos mój był całkiem inny, niż mojego przyjaciela. Wyrażał smutek, był wręcz ponury.
- Coś słyszę, że nie jest dobrze. Mów co ci leży na sercu braciszku. -  i właśnie za to go kocham.
- Może nie przez telef.....  -  nie było dane mi skończyć.
- Zabieraj Darie i przyjeżdżajcie do mnie.  Wtedy wszystko mi opowiesz.
-Ale przecież masz treningi i....
- A ty masz kontuzję więc masz czas, a jak chcesz to Darie ja przekonam. A i mną się nie martw. Chyba nie będzie wam przeszkadzało jak zniknie na dwie góra trzy godziny. A więc co przyjeżdżacie??
-Ja z chęcią, ale nie wiem co z Darią.
-To zostaw mnie.  Zacznij się pakować, a ja pogadam z twoją ukochaną.  Wyślę Ci wiadomość co i jak.
-Dziękuję Ci za wszystko.
-Podziękujesz jak się zobaczymy.  A teraz pakuj się.  Część! -  powiedział mój braciszek i się rozłączył.  Nie zostało mi nic inne jak zacząć się pakować.  Miałem tylko nadzieję,  że blondynka się zgodzi.



Daria :) 

Te trzydzieści dni obróciło moje życie do góry nogami. A raczej ten wypadek zmienił wszystko.  Czy na lepsze?? Na pewno nie... Nie poznaje już Marco. Zmienił się.  Cały czas się ze mną kłóci, a ja nawet nie wiem o co.  Czasami nawet mnie uderzy...
Ja już tego nie wytrzymuje... Jestem na skraju wytrzymałości.  Moim przyjacielem stał się ból. Uwielbiam to.. Ból zadaje sobie  małym, cienkim, metalowym przedmiotem. Kiedy przykładam go do nadgarstka, przejeżdżam nim po skórze i widzę ścieżkę metalicznego odcienia czerwonego czuję ulgę. Zapominam o wszystkim... Liczy się tylko ta chwila...
Niektórzy mogą pomyśleć, że jeśli nielubie swojego życia i nie daje sobie z tym razy, to dlaczego nie wsadzę głębiej tego małego przedmiotu. Ale prawda jest taka, że nie potrafię. Wiele razy miewam taką ochotę, ale jestem tchórzem.
Nie chce, aby inny przeze mnie cierpieli. Przecież, gdyby wujek znalazł mnie w łazience w kałuży krwi, pękło by jemu serce. Do końca życia obwiniałby się, a tego na pewno nie chce.

Z tej sytuacji jest jeszcze jedno wyjście... A mianowicie odejście od Marco. Wydaje się proste, ponieważ nie mieszamy razem. Mogę przestać chodzić na treningi pszczółek, powiedzieć wszystko wujkowi, zaszyć się w domu na jakiś czas i po problemie.
Jednak jest to teoria... Trochę gorzej z praktyką. Nie potrawie odejść od blondyna. Kocham go i jak na razie nie wyobrażam sobie, życia bez niego.
Jest strasznie dużo tych przykrych słów w naszych wspomnieniach, ale bywają też te dobre. Marco w towarzystwie jest inny... Obdarza mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem, jest czuły, opiekuńczy. Po prostu ideał. Lecz zmienia swoje zachowanie, gdy jesteśmy sami, najczęściej w domu. Wtedy staje się chłodny, widzę w jego oczach gniew... W takich momentach chce uciec, zobaczyć ścieżkę  metalicznego koloru spływająca po moim nadgarstku. Albo pokazać mu moje blizny chce, aby poczuł to ca ja czuję, gdy staje się nie do poznania....
Z moich jak, że ważnych rozmyślań wyrwał mnie głos mojego telefonu. Leniwie wstałam z krzesełka przy kuchennym stole i podeszłam do pułki w przed pokoju. Sięgnęłam po urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Moje kąciki ust powędrowały ku górze. Zdjęcie brakowało Mario, który obdarza mnie najpiękniejszym widokiem swojego uśmiechu. W jego oczach jest coś takiego magnetyzującego....
- Daria wróć na ziemię !! - krzyknęłam sama na siebie. Szybko przyciągnęłam po ekranie zieloną słuchawkę.
- Hej Księżniczko !! - czułam, że się uśmiecha. - Jak się czujesz ??? Jak tam ci się mieszka w Dortmundzie. A !! I czy tęsknisz za mną ?? - z mojej twarzy nie schodził uśmiech. On jedyny wiem o mojej chorobie i martwi się o mnie. Oczywiście nie przesadzając.
- Po pierwsze to Część !! A po drugie to nie tyle pytań na raz. - powiedziałam radośnie. Jego głos działał cuda. Cały mój zły nastrój prysnął. Odszedł w zapomnienie. O wszystkich smutnych chwilach  zapomniałam....
- To mam lepszy sposób, na niezadawanie tyłu pytań na raz. - powiedział tajemniczo. A po chwili dodał - musisz tylko się zgodzić.
- .....
- Dariaa jesteś tam ??
- Jestem, ale teraz cicho. Rozważam za i przeciw. - powiedziałam radośnie. - To za : .............. Nie ma żadnych. Teraz przeciw : jesteś nie obliczalny, mogę sobie przez to krzywdę wyrzucić, albo.....
- Stop !! A teraz jedno ważne pytanie....
UFASZ MI ??- zapytał akcentując dwa ostatnie słowa.
- Przecież wiesz, że tak.- odpowiedziałam bez chwili namysłu.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. A więc zacznij się pakować, bo za dwie godziny przyjedzie po ciebie Marco. - powiedział radośnie. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mój dobry humor zniknął. Co z tym wspólnego ma blondyn ??
To  pytanie krążyło mi po głowie i nie chciało wyjść.
- A co z tym wspólnego ma Marco?? - zapytałam trochę przerażona.
- A bardzo dużo, aniołku.
- A mogę chociaż wiedzieć, gdzie jedziemy ?? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Mogę ci tylko zdradzić, jak będziesz na miejscu to twój uśmiech nie zejdzie ci z twarzy. - powiedział pewnie. Czułam, że się uśmiecha.
- To w takim razie mam jeszcze jedno pytanie, w zasadzie to dwa.
- Słucham....
- Czy ja w ogóle mam tutaj swoje zdanie ??
- Chyba... Na pewno nie ! - powiedział uradowany.
- Fajnie. A chociaż zdradzisz mi jaka jest w tym tajemniczym miejscu powoda, bo Nie wiem jakie rzeczy mam wziąć ??
- To jest taka sama pogoda jak w Dortmundzie. Czyli cieniutko.
- Dzięki - powiedział uśmiechniętą.
- A proszę- odpowiedział tym samym. - A teraz szykuj się bo masz czas do czternastej, a jest wpół do trzynastej. Część !!
- Cooo ?!? Część!! - powiedziałam po czym szybko się rozłączyłam miałam półtorej godziny na ogarniecie się i spakowanie. Pobiegłam pędem do szafy i pojawił się problem. Nie wiem na ile tam jedziemy. Nie chciało mi się już dzwonić do Mario, więc postanowiłam, że jak mi zabraknie ciuchów to sobie coś do kupię. Wyciągnęłam walizkę z szafy I zaczęłam pakować do niej rzeczy po około czterdziestu minutach  wszystko było spakowane. Zostało mi jeszcze się ogarnąć. Wzięłam do ręki ubrania, które przygotowałam wcześniej i ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam się w wcześniej przygotowane rzeczy. Następnie zrobiłam leciutki makijaż, który polegał tylko i wyłącznie na kresce nad oczami i pomalowaniem rzęs Postanowiłam, że włosy uczeszę w kłosa.
Wyszłam z łazienki i z walizką powędrowałam schodami ku dołu. Duży przedmiot zostawiłam w korytarzu przy drzwiach wejściowych i cofnęłam się na górę po torebkę. Sprawdziłam w niej czy wszystko jest. Wszystko było Więc jestem gotowa do wyjazdu. Postanowiłam, że  napiszę do wujka, bo dzisiaj miała być posiedzenie  rady  BVB wiec nie chce przeszkadzać. Przy okazji  sprawdziłam godzinę. Wskazywała za dziesięć czternasta. Odetchnęłam z ulgą. Napisałam, krótką wiadomość do wujka, że jadę z Marco i że nie będzie nas kilka dni.
Kiedy wysłałam wiadomość usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po programach w poszukiwaniu czegoś  ciekawego. Zatrzymałam się dopiero na kanale z bajkami. Uwielbiam je :) Czyje się wtedy jakbym  miała sześć, siedem lat i oglądała je z moim braciszkiem. Zawsze po obejrzeniu ich udaliśmy je.
Tęsknię za rodzicami i Kubą. Chciałabym, żeby byli tutaj. Zawsze zastanawiałam się co by było gdyby nie zginęli. ( Po moim policzku spływały już  łzy. )
Może teraz grałabym w FC Barcelonie, Borussii Dortmund, albo innym sławnym klubie ? Tego nie wiem i na pewno się nie dowiem. Kiedyś kochałam grać w piłkę, ale po śmierci rodziców przestałam. Spytacie dlaczego ?? Odpowiedź jest bardzo prosta. Piłka przypomina mi chwilę kiedy grałam z tatą i braciszkiem. Na początku jest radość, uśmiech na twarzy, a potem..... Potem są tylko łzy. Wspomnienia, które z chęcią bym wyrzuciła z mojej głowy. Jednak się nie da. Będą one towarzyszyły mi do końca życia.....
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
Wierzchem dłoni dotarłam mokry policzek i wolnym krokiem udałam się do miejsca, w którym ktoś dzwonił. Wzięłam głęboki oddech i mozolnie otworzyłam drewniane, ciemne drzwi. Za nimi stał nie kto inny jak Marco. Piłkarz chyba zauważył ścieżki łez, bo bez słowa podszedł do mnie i przytulił. Takiego właśnie kocham Reus'a ❤❤❤ Troszczącego się o innych, a nie zimnego brutala.
- Proszę nie płacz, Księżniczko. - mówił takim troskliwym głosem. W obecnej chwili czułam się bezpiecznie.
- Przepraszam, ale wspomnienia powróciły związane z moimi rodzicami i Kubą. - powiedziałam smutnym głosem i jeszcze bardziej wtuliłam się w klubową jedenastkę.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Kocham Cię i zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - moje kąciki ust powędrowały ku górze.
- I właśnie to chce widzieć.- na jego twarzy także zagościł piękny uśmiech.
- Jedziemy w niewiadome mi miejsce ?? - zapytałam z nadzieją, że zdradzi mi gdzie się wybieramy.
- Zobaczysz. Mogę ci tylko zdradzić, że będziesz zadowolona. - powiedział tajemniczo. Po czym wziął moją dużą walizkę i ruszył w kierunku białego BMW. Nie zostało mi nic innego  jak wsiąść torebkę i iść za nim. Po drodze do auta, zakluczyłam dom. Marco jak to na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi, a kiedy wsiadłam zamknął je. Następnie powędrował wokół samochodu i zajął miejsce obok mnie. Zapalił silnik i ruszyliśmy w bliżej nie określonym mi kierunku.

Jakiś czas później :)
Marco :*

Jechaliśmy w ciszy. Prawdę powiedziawszy nie umiałem zacząć rozmowy.  Nie wiedziałem co  powiedzieć. Czułem wewnętrzna bezsilność . Czułem, że mam wielką kulę w gardle i nie mogę jej się pozbyć. Istny koszmar !!!
Daria podczas drogi zasnęła. Jest taka piękna jak śni :* Na jej twarzy widnieje delikatny uśmiech, który jeszcze bardziej podkreślał jej piękno. Lubię na nią patrzeć, kiedy śni. Wtedy wydaje się taka szczęśliwa. Kocham tą dziewczynę ponad życie i nie chciałbym jej stracić.....

Po około pięciu godzinach dotarliśmy pod piękną rezydencję i jeszcze piękniejszy ogród. Trzeba przyznać, że poczucie stylu to Mario ma. Nie chwaląc się, to oczywiście ja mam je większe :P
Zaparkowałem na podjeździe i spojrzałem na drzwi wejściowe. Pojawił się w nich szatyn, z uśmiechem od ucha do ucha. Wysiadłem jak najszybciej z auta i przywitałem się z braciszkiem. Nasze powitanie z perspektywy obcej osoby wyglądało komicznie. 

-Część !! - wykrzyczał Mario.
- Hej !! - powiedziałem uśmiechnięty.
- A gdzie Daria ?- zapytał mnie zdziwiony Mario.
- Zasnęła podczas drogi. Nie mam serca, aby Jej budzić. - wyjaśniłem.
- Ty nie masz, ale ja mam!!- powiedział radośnie. Podszedł do samochodu, otworzył przednie drzwi i zaczął łaskotać Dee.

Daria (*^o^*)

W oddali widzę piękne drzewo. Coś w głębi mnie pragnie tam podejść. Początkowo opieram się.... Lecz później ulegam. Idę wolnym krokiem. Czuję, że każdy następny ruch sprawia mi coraz większą trudność.
Spoglądam na swoje dłonie. Nie są one tak młode jak wcześniej... Teraz są całe w zmarszczkach... Jak u starszej pani....
Przechodzę obok małego jeziorka. Nie mogąc uwierzyć zaczynam patrzeć w wodę. Ujrzawszy swoje odbicie nie mogę uwierzyć w to co widzę.... Jestem starszą kobietą !!!
-Daria, kochanie !! Gdzie jesteś ??- usłyszałam głos starszego mężczyzny. Błyskawicznie odwróciłam się i ujrzałam.....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :) Mam małe pytanko....
Ostatnimi czasami korci mnie na założenie bloga, ale byłby nie typowy. Chodzi mi tutaj o opowiadanie związane z powstaniem i drugą wojną światową. Oczywiście nie zabraknie wątku z piłką nożną, prawdziwej przyjaźni i zakazanej miłości.
I co o tym sądzicie ??
Czekam na wasze  odpowiedzi :)

A jeśli chodzi o ten rozdział to pozostawiam waszej ocenie. Liczę, że podzielicie się ze mną swoimi opinia. Mogę was prosić o dłuższe komentarze ??

Ps. Dodałam małą ankietę. Jak byście mogli to proszę o wasze opinię be niej :)

CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ




6 komentarzy:

  1. Cuuuuudowne! Niesamowite! Przewspaniale! ♡♡♡
    Czekalam caly czas az dodasz rozdzial i bylo warto!!! :**
    Co sie dzieje z tym Marco?! Mam nadzieje ze Mario pomoze Marco i Darii i beda szczesliwi *.*
    Ciekawe kto bedzie tym starszym mezczyzna.. ^^
    Czekam na nastepny! <3
    A co do tego opowiadania o wojnie to jestem absolutnie za! :*

    Caluje :***

    /Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział .
    Mam nadzieje że się u nich polepszy .
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za komentarz u siebie :)
    i już zaczynam, najpierw odpowiedź na Twoje pytanie:
    Rozdział pojawi się koło piątku, bo ostatnio prawie w ogóle nie mam na nic czasu :(
    a teraz przechodzę do konkretów :D
    Rozdział świetny tylko nie wiem co dzieje się z Marco ;-; ale jest jeszcze ktoś taki jak Mario i mam nadzieję że on pomoże poukładać sprawy Darii i Marco <3
    pozdrawiam cieplutko /Patty :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ❤❤❤
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i kim będzie ten mężczyzna 😊
    Czekam z niecierpliwością na następny 😉
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie rozdziały i są takie safjgfagfagk
    Cieszę się, że trafiłam na twojego bloga :)
    Bardzo fajny blog. Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko,kochana jak ja się z twoim blogiem stęskniłam. Liczę na szybkie pojawienie się kolejnego rozdziału, a o do drugiego bloga to jestem jak najbardziej za.

    OdpowiedzUsuń