Postanowiłam zrobić ankietę na temat 'Co sądzicie o opowiadaniu '. Można w niej zaznaczać kilka odpowiedzi. Proszę was o to, abyście zagłosowali. Oczywiście SZCZERZE !
Daria ⊙﹏⊙
W oddali widzę piękne drzewo. Coś w głębi mnie pragnie tam podejść. Początkowo opieram się.... Lecz później ulegam. Idę wolnym krokiem. Czuję, że każdy następny ruch sprawia mi coraz większą trudność.
Spoglądam na swoje dłonie. Nie są one tak młode jak wcześniej... Teraz są całe w zmarszczkach... Jak u starszej pani....
Przechodzę obok małego jeziorka. Próbując odgonić źle myśli spoglądam w wodę. Ujrzawszy swoje odbicie nie mogę uwierzyć w to co widzę.... Jestem starszą kobietą !!!
-Daria, kochanie !! Gdzie jesteś ??- usłyszałam głos starszego mężczyzny. Błyskawicznie odwróciłam się i ujrzałam.....
Co ujrzałam ! Nic:( Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nastały Egipskie ciemności. No świetnie !! A miałam już nadzieję, że poznam swojego przyszłego męża. Ciekawi mnie czy będę miała dziecko ?A może dzieci ?? Dziewczynkę czy chłopczyka ?? Szkoda, że nie da się zobaczyć co czeka cię w dalekiej przyszłości :(
Powieki stawiają się coraz cięższe. Zaczynam z nimi walkę, nie chce,aby się zamknęły. Mam bardzo złe przeczucia.Coś podpowiadało mi, że jeśli zamknę je stanie się coś złego... Toczę wewnętrzna walka ze sobą, jeszcze bardziej się przy tym mecząc. Po upływie niespełna piętnastu minutach poddaję się.
Powieki opadły mi na oczy. Po krótkim namyśle postanowiłam, że nie otworzę już ich NIGDY. Jednak było to postanowienie na krótko. Oczywiście ciekawość wzięła górę i powoli, nie spiesząc się otwierałam oczy. Na początku nic nie widzie. Jakby przede mną była biała błyszcząca ściana. Lecz z upływem czasu bariera znika. Robi to powoli od lewej i prawej strony jednocześnie. Stoję spokojnie i czekam jak cała zniknie...
Po około ośmiu minutach widzę wszystko z najmniejszymi szczegółami. Znajduję się obecnie w dużym pokoju ?? Całe pomieszczenie jest w bieli. Nie ma innych kolorów. Jest tylko ten. Zawieszam wzrok na ścianach. Nie widzę ani jednego obrazka, stojących obok szaf czy biurka, nie wspominając o braku okien lub drzwi. Tak nie ma drzwi. Jest tylko nieskazitelny biały kolor. Jedynym elementem mebli jest łóżko. Wykonane z drewna i chyba nie muszę wam mówić w jakim kolorze ?
Pragnę poznać odpowiedzi na setek moich pytań, które chodzą po mojej głowie. Przez nie boli mnie niemiłosiernie głowa. Jedną dłonią chwytam się za nią, a druga opieram się o ścianę. Stawiam małe kroki, z bólu tracę siły. Spoglądam zrezygnowanie na wysuniętą dłoń. Nie jest ona jak u starszej pani. Jest jak dawniej. Gładka, bez jednej, najmniejszej skazy. Ale teraz nie jest to najważniejsze. Zbieram w sobie resztki energii i idę dalej. Po pewnym czasie docieramy do celu. Wreszcie... Jestem wykończona. Opadam na materac i zamykam oczy. Nawet nie wiem kiedy odpływam do innej krainy z nadzieję, że ból minie.
Budzą mnie pioruny, które uderzają bardzo blisko pomieszczenia, w którym się znajduję. Na szczęście ból głowy zniknął. Otwieram powolutku oczka i znowu jestem w szoku. Cały pokój zmienił kolor. Wszystko jest metalicznie czerwone i widzę jak spływa po ścianach. W powietrzu unosi się zapach .... KRWI. Spoglądam na swoje ubranie, dłonie są one całe w tej ohydnej cieczy. Nie wiem co się dzieję !! Wstaje z łóżka jak poparzona. Ale po ułamku sekundy żałuję tego najbardziej na świecie. Nie mogę w to uwierzyć !! Na środku pokoju leżą cali we krwi moi przyjaciele, chłopak, dziadkowie. Obok ich zwłok leży sztylet. Nie ma tutaj nikogo oprócz mnie, czyli, że to ja...ich...zabiłam. Zabiłam osoby, które kochałam !!
- Nie !!! To nie prawda !! Przecież was kocham!! - upadłam na ziemię, tuż koło nich. Z moich oczu spływały łzy, które na policzkach robiły dróżkę. Wpadłam w obłęd.
Nie chciałam żyć bez nich. Chwyciłam za sztylet i .......
-Daria !! Obudź się !! To tylko zły sen !! - usłyszałam głos Mario.
- Mario !!- otworzyłam szybko oczy i ujrzałam szatyna. Bez wahania jak najszybciej obiełam Götze za szyję. Czułam jak znowu płaczę, ale były to łzy szczęścia.
- Księżniczko, ja też cię mocno kocham, ale zaraz mnie udusisz i trochę mi nie wygodnie.- powiedział. Czułam, że uśmiecha się ... Na pewno :) Wywołało to samo na moich ustach. On wiedział jak poprawić humor.
- Ale mi jest dobrze i nie puszczę cię. - powiedziałam szczęśliwa.
- Jesteś tego pewna ??
-Tiak !!- wykrzyczałam. Wtedy poczułam, jego palce na moim ciele. Wiedziałam już co to oznacza. Łaskotki !!!! Od razu uwolniłam chłopaka z uścisku na szyi.
- Pu...ś...ć.... m...ni...e - mówiłam, a raczej próbowałam mówić przez śmiech.
- A co z tego będę miał ?? - powiedział z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem, którego kochałam.
- Satysfakcję - powiedziałam próbując złapać oddech. Brzuch strasznie mnie bolał.
- Nie zadowala mnie taka odpowiedź !!
- A... to... już... nie.... mo...ja... spra...wa...
- Och tak ! Czyli nadaj mam stosować swojego rodzaju tortury ??
- Niee !!
- To może zrobimy tak. Ja cię puszczę jak....- chłopak na chwilę przerwał swoją przemowę jak i łaskotki. Przybliżył się do mnie i szepnął na ucho - Jak powiesz co ci się śniło. - uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
- Dobrze - powiedziałam również cicho. Piłkarz obdarzył mnie jeszcze piękniejszym uśmiechem i pomógł mi wysiąść z samochodu.
- Ej !! - do rozmowy włączył się Marco.
- Cio tam braciszku ? - powiedział żartobliwie Mario.
- Się zastanawiam czy powinienem być zazdrosny ?? Co o tym myślisz ?? - zwrócił się do przyjaciela.
- Hhymm ....
- Wow!!! Mario myśli :) - krzyknęłam
- Czyli znowu gilgotki ?? - Zapytał znowu z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem.
- Marco pomocy ! - ku mojemu zdziwieniu Reus tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się w kierunku Götze.
- To co odwołasz to co powiedziałaś ?- spytał radośnie.
- Nigdy w życiu !!! - krzyknęłam i zaczęłam biec. Wpadłam do domu jak opatrzona i nie wiedziałam gdzie się znajduję. Postawiłam na intuicję. Wbiegłam po schodach na górę i otworzyłam pierwsze drzwi jakie były najbliżej. W ostatniej chwili przekręciłam kluczyk. Tuż przed chłopaka nosem :) Oparłam się przodem do drzwi. Zamknęłam oczy i próbowałam opanować szybki oddech.
- Otwieraj !
- Nie ! - lubiłam się z nim droczyć.
- Ej, no !! To mój pokój ! - powiedział z przekąsem.
- Fajnie ! Pozwiedzam. - uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale chyba nie tylko mi.
- Zabraniam !
- To zabraniaj !! I tak cię nie posłucham. Jestem buntowniczką !
- A ja staruszką bez zębów i w różowym stroju baletnicy.
- A to taką tajemnicę skrywasz ?? Oj nie ładnie, panie Mario. - mówiłam próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- Botoks czyni cuda !- i już po paru sekundach tarzaliśmy się po podłodze.Przynajmniej ja :)
- Rozliczymy się później !! - powiedział szatyn. Słyszałam jak schodzi po schodach. Odwróciłam się i ujrzałam pięknie urządzony pokój. A na dodatek było w nim czysto :) Pan Götze się postarał. Na szafce na przeciwko łóżka stało mnóstwo zdjęć. Podeszłam bliżej. Prawie na każdym był Mario z tym swoim pięknym uśmiechem. Dużo było zdjęć z moimi kochanymi pszczółkami. Chyba za nimi tęskni :( Oczywiście nie zabrakło zdjęć rodzinnych. Kiedy już miałam odchodzić zobaczyłam przecudowne zdjęcie.A mianowicie..Mały Mario :* Wyszedł pięknie na tym zdjęciu. Z chęcią zrobiłabym zdjęcie, zdjęciu, ale oczywiście torebka z telefonem zostały w samochodzie. Świetnie !!
Odeszłam od półki i moim oczkom ukazały się dwoje drzwi. A, że jestem ciekawska to postanowiłam sprawdzić co się za nimi kryje. W pierwszych była łazienka. Prezentowała się tak : KLIK, KLIK i KLIK. Trzeba przyznać, że piłkarz miał gust.
Natomiast w drugich drzwiach była garderoba. Było to duże pomieszczenie gdzie każda odzież, obuwie, akcesoria miało swoje miejsce. Ale jedno mnie zszokowało. Ile on miał par butów sportowych. Niektóre wydawały się prawie identyczne. Już wiem jakie jest codzienne zmartwienie chłopaka. Jaką markę, krój, kolor obuwia ma założyć. Na myśl o tym uśmiech pojawił się na mojej twarzyczce.
Opusciłam pokój Mario i udałam się schodami na dół. Z jakiegoś pomieszczenie dochodziły śmiechu Szłam w ich kierunku. Z każdym krokiem były one głośniejsze.
Zaprowadziły mnie do salonu, w którym duet Götzeus grał nie w co innego jak w FIFE.
- Jak małe dzieci ! - powiedziałam jak zaczęli się kłócić kto jakim klubem zagra następny mecz. A żeby tego było mało odłożyli pady i zaczęli się bić jak nastolatki. Każdy wyciągnął ręce przed siebie, zaczął nimi machać i i odwrócili głowy.
- Ja chciałem być pszczółkami pierwszy! - głos zabrał Mario.
- Nie bo ja ! - do rozmowy włączył się Marco.
- Nie ! Ja !
- Ja !
- Ja !
- Ja !
- Cisza !! To ja was wyręczę w wyborze. - wzięłam do dłoni jednego pada, wybrałam Legie Warszawę i wręczyłam urządzenie Götze.
- Będę grał BVB !! - powiedział uratowany blondyn. - Kocham Cię !! - dodał po chwili.
- To nie sprawiedliwe - szatyn udawał obrażonego.
- Poczekaj, a potem się obrażaj. - powiedziałam do klubowej dziewiętnastki i obdarowałam go uśmiechem. Potem wybrałam Reus 'owi Legie Gdańsk. Mina chłopaka była bezsenna. Pocałowałam go w policzek i ruszyłam w kierunku kuchni.
- A ja !! - odwróciłam się w kierunku mówcy.
- Co Mario ?
- Dlaczego ta lama dostała całusa w policzek, a ja nie ??
- Bo ta piękna dziewczyna jest moją ukochaną !! A i nie jestem lamą !!
- A ja jej najlepszym przyjacielem ?! I tak jesteś lamą !!
- Jak dam ci buziaka to zajmiesz się grą i dasz mi spokój ??
- Tak - uśmiechnął się do mnie co ja od razu odwzajemniam. Już chciałam się pochylić i dać całusa, kiedy odezwał się Marco.
- A ja mam tutaj coś do powiedzenia ??
- Nie !! - odpowiedzieliśmy równocześnie i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po około dwóch minutach uspokoiliśmy się i dałam buziaka przyjacielowi. Chłopaki zajęli się grą, a ja postanowiłam, że zrobię coś do jedzenia dla wszystkich.
Wieczorem, a raczej nocą
Znowu ten sam co w samochodzie sen. Otworzyłam gwałtownie oczy i usiadłam na łóżku, które dzieliłam z Marco. On w przeciwieństwie do mnie spał spokojnie i chyba nawet śniło mu się coś miłego, bo miał lekki uśmiech. Wyglądał jak mały chłopiec z włosami, które same wybierały drogę. Kiedy tak na niego patrzyłam na mojej twarzyczce również pojawił się lekki uśmiech. Jednak nie umiałam dojść do siebie. Czułam jak całe moje ciało drży. Zawsze przy blondynie trudno było mi się uspokoić. Nawet sama nie wiem dlaczego ? Przecież go kocham i jest on moim chłopakiem ? Może przez te jego wybuchy ? Nie wiem :(
Jednak była jedna osoba przy której dochodziłam do siebie. A był to nie kto inny jak Mario. Przy nim czułam się bezpieczna. Mogłam mu w stu procentach zaufać. Przecież jako jedyny ( oprócz dziadków ) zna moją tajemnicę :( Na samą myśl o nim uśmiech nie schodził mi z twarzy. Więc nie zastanawiając się długo wstałam i ruszyłam do pokoju szatyna. Otworzyłam delikatnie drzwi do jego pokoju i zobaczyłam chłopaka z książką w ręku. I to nie z byle jaką :) A mianowicie o początkach Borussii Dortmund ❤❤❤
- Mogę ? - spytałam szeptem
- Jasne - odpowiedział także cicho i uśmiechnął się. Otworzyłam szerzej drzwi i na paluszkach weszłam do pokoju. Już po chwili leżałam przytulona do torsu chłopaka. Mario nie odzywał się ani słowem. Wiedział, że teraz potrzebuje jedynie dwóch rzeczy. JEGO I CISZY. To wystarczało. Starałam się nie wybuchnąć płaczem, ale niestety nie udało się. Koszulka Götze była cała mokra. Jednak jemu to nie przeszkadzało. CHYBA ?
Po niespełna piętnastu minut doszłam do siebie. Jednak nie chciałam, aby mnie puścił ze swoje uścisku.
- Dziękuję !! - powiedziałam pół głosem, nie zmieniając pozycji. Było mi w niej dobrze, wręcz wspaniale.
- Nie masz mi za co dziękować. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem i właśnie za to ci dziękuję. - podniosłam się bo chciałam spojrzeć mu w oczy. - Odkąd się poznaliśmy w szpitalu, a nawet chyba wcześniej w śnie, zawsze przy mnie jesteś. Może nie dosłownie, ale kiedy jestem smutna to zamykając oczy widzę ciebie uśmiechniętego. Czuję jakby całe zło znikło. Wiem, że to jest głupie, ale tak właśnie jest. Przy tobie czuję się lepiej niż przy Marco. Nie wiem sama dlaczego. Wiem, że ochronisz mnie przed całym złem. Nawet kiedy ja sama go nie dostrzegę. - Łzy robiły ścieżki na moich policzkach. Piłkarz od razu przygarnął mnie do siebie.
- Zawsze będę twoim rycerzem , który będzie cię chronił. Nawet jeśli będę musiał poświęcić swoje życie. - i ściszył głos prawie porównujący do ciszy. -A niedługo to nastanie.
Chyba miał nadzieję, że ostatniego zdania nie usłyszę, ale usłyszałam i nie wiedziałam co oznacza. Byłam przerażona. Przecież nie mogę go stracić. Wyswobodziłam się z jego obiec. Spojrzałam w jego oczy i zapytałam z przerażeniem w głosie.
- Co miało oznaczać zdanie ,, A niedługo to nastąpi " ?! Mario przecież ja cię nie mogę stracić. Rozumiesz nie mogę !! - przy ostatnim zdaniu podniosłam trochę głos. Łzy leciały mi już ciurkiem. Po minie chłopaka można było wyczytać, że jest zaskoczony tym, że usłyszałam. Chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam.
- Miałaś tego nie słyszeć. Miałaś poznać prawdę po fakcie.- mówił szeptem. Nie rozumiałam nic.
- Po jakim fakcie !!
- Nie mogę ci powiedzieć. Najlepiej będzie jak wrócisz do Marco. - powiedział to z wyraźnym smutkiem w glosie. Już chciał układać się do snu, kiedy ja jemu przeszkodziłam. Nie miałam zamiaru odpuścić. Obiełam jego szyję dłońmi i wskoczyłam mu na kolana.
- Nie puszczę cię aż nie wyjaśnisz Mi tego !! Nie rozumiesz, że nie mogę cię stracić. Jesteś jakby moim osobistym lekiem, który jeszcze trzyma mnie przy życiu. Chcę, abyś ze mną był do końca, który nastanie już niedł.... - Nie dane było mi dokończyć.
- Musisz jedno zrozumie, skarbie.Ja ci nie pozwolę umrzeć. Nie przeżyłbym tego... - przerwał na chwilę. Wiedziałam, że piłkarz mi nic nie powie. Nie mogę wybić sobie z głowy jego słów ,, A niedługo to nastanie ". Co to mogło oznaczać ?? Chyba się już nie dowiem. Z jednej strony jestem szczęśliwa. Chce, abym żyła. Życie... Dar od Boga, który niedługo już stracę. Odejdę... Znajdę się po tej drugiej stronie z bliskimi... Spotkam mamę, tatę, braciszka... Lecz nie chcę śmieci. Chciałabym cieszyć się życiem, wspólnie przeżytym życiem z Mario... Nie z Marco !! - Ale proszę skończmy ten temat. Lepiej powiedz co mi obiecałaś. Sen ! - czułam jak jedna łza wydostała się z oka. Götze od razu wytarł ją wierzchem kciuka. Nie widziałam jak mu to powiedzieć. Ale muszę, obiecałam !!
- Jak się domyślasz nie był to sen, w którym jestem szczęśliwa. Ja chyba oceniłabym to jako KOSZMAR. - opowiedziałam wszystko. Nic nie pominęłam. Mario ani na chwilę nie przestał mnie przytulać. Łzy leciały mi strumieniami po policzkach od początku. Kiedy wreszcie skończyłam kolejny raz ten nocy wtuliłam się w klatkę piersiową przyjaciela. Mijała sekunda na sekundę, minuta goniła minutę, a ja powolutku dochodziłam do siebie. Przestałam płakać. Dotknęłam lekko dłonią strasznie mokrej koszulki, która chłopak miał na sobie.
- Przepraszam Cię skarbie, że założyłem do spania koszulkę wyciągniętą z wanny pełnej wody. - powiedział łagodnym głosem i chyba się uśmiechnął. Także moje kąciki ust się podniosły.
- Niech ci będzie, przeprosiny przejęte. Ale teraz proszę cię zdejmij rycerzyku tą koszulkę i załóż inną. - odpowiedziałam po czym zeszłam z kolan chłopaka, aby mógł wstać. On jednak objął mój nadgarstek. Oznaczało to, że mam pozostać tu gdzie jestem. Natomiast klubową dziewiętnastka zdjęła koszulkę i rzuciła w bliżej mi nieokreślonym kierunku. Ukazała mi się pięknie wyrzeźbiona klatka w tak zwany kaloryfer.
- Po kłopocie. - odpowiedział i przygarnął mnie do siebie. Położyłam z powrotem głowę tam gdzie była wcześniej. Czułam jego ciepło, które odrobinkę przechodziło na mnie. Zapanowała cisza. Usłyszałam bicie jego serca. Biło ono regularnie, powoli. Mogłabym słuchać tego wiecznie. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam do innego świata.
Jednak była jedna osoba przy której dochodziłam do siebie. A był to nie kto inny jak Mario. Przy nim czułam się bezpieczna. Mogłam mu w stu procentach zaufać. Przecież jako jedyny ( oprócz dziadków ) zna moją tajemnicę :( Na samą myśl o nim uśmiech nie schodził mi z twarzy. Więc nie zastanawiając się długo wstałam i ruszyłam do pokoju szatyna. Otworzyłam delikatnie drzwi do jego pokoju i zobaczyłam chłopaka z książką w ręku. I to nie z byle jaką :) A mianowicie o początkach Borussii Dortmund ❤❤❤
- Mogę ? - spytałam szeptem
- Jasne - odpowiedział także cicho i uśmiechnął się. Otworzyłam szerzej drzwi i na paluszkach weszłam do pokoju. Już po chwili leżałam przytulona do torsu chłopaka. Mario nie odzywał się ani słowem. Wiedział, że teraz potrzebuje jedynie dwóch rzeczy. JEGO I CISZY. To wystarczało. Starałam się nie wybuchnąć płaczem, ale niestety nie udało się. Koszulka Götze była cała mokra. Jednak jemu to nie przeszkadzało. CHYBA ?
Po niespełna piętnastu minut doszłam do siebie. Jednak nie chciałam, aby mnie puścił ze swoje uścisku.
- Dziękuję !! - powiedziałam pół głosem, nie zmieniając pozycji. Było mi w niej dobrze, wręcz wspaniale.
- Nie masz mi za co dziękować. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem i właśnie za to ci dziękuję. - podniosłam się bo chciałam spojrzeć mu w oczy. - Odkąd się poznaliśmy w szpitalu, a nawet chyba wcześniej w śnie, zawsze przy mnie jesteś. Może nie dosłownie, ale kiedy jestem smutna to zamykając oczy widzę ciebie uśmiechniętego. Czuję jakby całe zło znikło. Wiem, że to jest głupie, ale tak właśnie jest. Przy tobie czuję się lepiej niż przy Marco. Nie wiem sama dlaczego. Wiem, że ochronisz mnie przed całym złem. Nawet kiedy ja sama go nie dostrzegę. - Łzy robiły ścieżki na moich policzkach. Piłkarz od razu przygarnął mnie do siebie.
- Zawsze będę twoim rycerzem , który będzie cię chronił. Nawet jeśli będę musiał poświęcić swoje życie. - i ściszył głos prawie porównujący do ciszy. -A niedługo to nastanie.
Chyba miał nadzieję, że ostatniego zdania nie usłyszę, ale usłyszałam i nie wiedziałam co oznacza. Byłam przerażona. Przecież nie mogę go stracić. Wyswobodziłam się z jego obiec. Spojrzałam w jego oczy i zapytałam z przerażeniem w głosie.
- Co miało oznaczać zdanie ,, A niedługo to nastąpi " ?! Mario przecież ja cię nie mogę stracić. Rozumiesz nie mogę !! - przy ostatnim zdaniu podniosłam trochę głos. Łzy leciały mi już ciurkiem. Po minie chłopaka można było wyczytać, że jest zaskoczony tym, że usłyszałam. Chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam.
- Miałaś tego nie słyszeć. Miałaś poznać prawdę po fakcie.- mówił szeptem. Nie rozumiałam nic.
- Po jakim fakcie !!
- Nie mogę ci powiedzieć. Najlepiej będzie jak wrócisz do Marco. - powiedział to z wyraźnym smutkiem w glosie. Już chciał układać się do snu, kiedy ja jemu przeszkodziłam. Nie miałam zamiaru odpuścić. Obiełam jego szyję dłońmi i wskoczyłam mu na kolana.
- Nie puszczę cię aż nie wyjaśnisz Mi tego !! Nie rozumiesz, że nie mogę cię stracić. Jesteś jakby moim osobistym lekiem, który jeszcze trzyma mnie przy życiu. Chcę, abyś ze mną był do końca, który nastanie już niedł.... - Nie dane było mi dokończyć.
- Musisz jedno zrozumie, skarbie.Ja ci nie pozwolę umrzeć. Nie przeżyłbym tego... - przerwał na chwilę. Wiedziałam, że piłkarz mi nic nie powie. Nie mogę wybić sobie z głowy jego słów ,, A niedługo to nastanie ". Co to mogło oznaczać ?? Chyba się już nie dowiem. Z jednej strony jestem szczęśliwa. Chce, abym żyła. Życie... Dar od Boga, który niedługo już stracę. Odejdę... Znajdę się po tej drugiej stronie z bliskimi... Spotkam mamę, tatę, braciszka... Lecz nie chcę śmieci. Chciałabym cieszyć się życiem, wspólnie przeżytym życiem z Mario... Nie z Marco !! - Ale proszę skończmy ten temat. Lepiej powiedz co mi obiecałaś. Sen ! - czułam jak jedna łza wydostała się z oka. Götze od razu wytarł ją wierzchem kciuka. Nie widziałam jak mu to powiedzieć. Ale muszę, obiecałam !!
- Jak się domyślasz nie był to sen, w którym jestem szczęśliwa. Ja chyba oceniłabym to jako KOSZMAR. - opowiedziałam wszystko. Nic nie pominęłam. Mario ani na chwilę nie przestał mnie przytulać. Łzy leciały mi strumieniami po policzkach od początku. Kiedy wreszcie skończyłam kolejny raz ten nocy wtuliłam się w klatkę piersiową przyjaciela. Mijała sekunda na sekundę, minuta goniła minutę, a ja powolutku dochodziłam do siebie. Przestałam płakać. Dotknęłam lekko dłonią strasznie mokrej koszulki, która chłopak miał na sobie.
- Przepraszam Cię skarbie, że założyłem do spania koszulkę wyciągniętą z wanny pełnej wody. - powiedział łagodnym głosem i chyba się uśmiechnął. Także moje kąciki ust się podniosły.
- Niech ci będzie, przeprosiny przejęte. Ale teraz proszę cię zdejmij rycerzyku tą koszulkę i załóż inną. - odpowiedziałam po czym zeszłam z kolan chłopaka, aby mógł wstać. On jednak objął mój nadgarstek. Oznaczało to, że mam pozostać tu gdzie jestem. Natomiast klubową dziewiętnastka zdjęła koszulkę i rzuciła w bliżej mi nieokreślonym kierunku. Ukazała mi się pięknie wyrzeźbiona klatka w tak zwany kaloryfer.
- Po kłopocie. - odpowiedział i przygarnął mnie do siebie. Położyłam z powrotem głowę tam gdzie była wcześniej. Czułam jego ciepło, które odrobinkę przechodziło na mnie. Zapanowała cisza. Usłyszałam bicie jego serca. Biło ono regularnie, powoli. Mogłabym słuchać tego wiecznie. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam do innego świata.
W tym samym czasie.
Mario (~>__<~)
Daria usnęła mi w ramionach. Nie wiedziałem zbytnio co mam teraz zrobić. Miałem dwie opcję. Nie robić nic tylko się położyć i zasnąć z dziewczyną w objęciach. Czy może zanieść ją do pokoju, który dzieli z Marco, aby potem nie było z jego strony, żadnych oskarżeń w naszym kierunku. Chyba wiadomo, która lepsza. Wstałem na równe nogi z łóżka z blondynką na ramionach. Przyjaciółka oplotła moją szyję i wtuliła się w moje ciało. Odniosłem Darie do pokoju gościnnego i wyszedłem z niego na palcach. Jakoś nie chciało mi się spać, więc postanowiłem zejść na dół. Kiedy zszedłem z ostatniego schodka nogi pokierowały mnie do kuchni gdzie przygotowałem gorącą czekoladę. Z ciepłą cieczą ruszyłem w kierunku ogrodu. Powitało mnie przyjemne, orzeźwiające powietrze. Położyłem się na środku trawy i spoglądałem ku górze. Na niebie nie było, ani jednej chmurki. Czyli cudowny widok. Pełen otaczających księżyc, małych, błyszczących gwiazdek. Nie mogłem przestać, było to silniejsze ode mnie.
Może to jest ten ostatni raz ?? Może już nigdy ponownie tego nie zobaczę ?? Przecież zostało mi tak mało czasu. Niedługo odejdę, będę po tej drugiej stronie, w której nie ma zła, niesprawiedliwość jest tam tylko dobro i miłość. Czego chcieć więcej ?? To wystarczy, aby czuć się szczęśliwym. A przecież nie będę odchodzić bez powodu. Po prostu moje serce przestanie bić dla mnie, ale będzie dalej funkcjonować. Jak ?? Prosto, w organizmie cudownej, pełnej życia dziewczyny. Jej bardziej jest potrzebne. Daria umie jedynie uśmiechem i tym pięknym wzrokiem wywołać u innych zmianę nastroju. Oczywiście na lepsze, radośniejsze. Jest takim światełkiem w tunelu dla osób, które potrzebują, szukają go.
Sięgnąłem po napój, który jeszcze przed chwileczką był gorący, ale teraz jest chłodny. No cóż, po prostu pech. Ale czeko czeko lada zawsze jest pycha. Wypiłem ciecz za jednym podejściem i podniosłem się z trawy. Nieoczekiwanie zacząłem ziewać więc ruszyłem w kierunku sypialni, w której jest bardzo wygodne łóżko. Na samą myśl o tym się rozmarzyłem. Niestety po drodze wstąpiłem do kuchni i umysłem kubek. Następnie pokierowałem się prościutko do mojego królestwa snu. Od razu odpłynąłem do krainy wyobraźni, w której nie ma rzeczy nie możliwych.
Może to jest ten ostatni raz ?? Może już nigdy ponownie tego nie zobaczę ?? Przecież zostało mi tak mało czasu. Niedługo odejdę, będę po tej drugiej stronie, w której nie ma zła, niesprawiedliwość jest tam tylko dobro i miłość. Czego chcieć więcej ?? To wystarczy, aby czuć się szczęśliwym. A przecież nie będę odchodzić bez powodu. Po prostu moje serce przestanie bić dla mnie, ale będzie dalej funkcjonować. Jak ?? Prosto, w organizmie cudownej, pełnej życia dziewczyny. Jej bardziej jest potrzebne. Daria umie jedynie uśmiechem i tym pięknym wzrokiem wywołać u innych zmianę nastroju. Oczywiście na lepsze, radośniejsze. Jest takim światełkiem w tunelu dla osób, które potrzebują, szukają go.
Sięgnąłem po napój, który jeszcze przed chwileczką był gorący, ale teraz jest chłodny. No cóż, po prostu pech. Ale czeko czeko lada zawsze jest pycha. Wypiłem ciecz za jednym podejściem i podniosłem się z trawy. Nieoczekiwanie zacząłem ziewać więc ruszyłem w kierunku sypialni, w której jest bardzo wygodne łóżko. Na samą myśl o tym się rozmarzyłem. Niestety po drodze wstąpiłem do kuchni i umysłem kubek. Następnie pokierowałem się prościutko do mojego królestwa snu. Od razu odpłynąłem do krainy wyobraźni, w której nie ma rzeczy nie możliwych.
Następnego dnia, poranek.
Daria •﹏•
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju. Przetarłam od nie chce oczy i spojrzałam na Mario. Nie, chwila to Marco. Nie jestem w sypialni szatyna, w której zasnęłam, a raczej w objęciach chłopaka. Znając go przyniósł mnie tutaj, aby nie było potem żadnych przykrości. Za to go kocham. Nie co ja mówi lubię.
Nie wiem co się ze mną dzieję. W JEGO towarzystwie czyje się... Wyjątkowa? Bezpieczna? Właśnie tak jest. Chyba zwariowałam. Chyba na pewno.
Wstałam z łóżka tak, aby nie obudzić Marco. Chyba mi się udało, bo nadal śpi. Wygląda tak słodko. Kiedy tak na niego patrzę sama nie mogę uwierzyć jak się zmienił. Te jego częste napady gniewu z niewiadomych przyczyn.Dlaczego taki jest ? Raz słodki, opiekuńczy, uczuciowy, a potem zły, wybuchowy.... O co w tym chodzi ??
Chyba jednak na to pytanie nie uzyskam odpowiedzi. Pokierowałam się w stronę łazienki. Zahaczyłam jeszcze tylko o moją walizkę, z której wybrałam strój na dziś. Postawiałam na wygodę, którą uwielbiam. Kiedy dotarłam do celu, przekręciłam zamek i tak jakby uwięziłam się od środka. Mi to nie przeszkadzało. Chciałam pobyć przez chwilę sama. Wzięłam orzeźwiający prysznic, po czym wytarłam ciało dokładnie miękkim ręcznikiem. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i rozczesałam mokre włosy. Postanowiłam zostawić je w spokoju. Na koniec użyłam moich ulubionych perfum. Następnie wyszłam z pomieszczenia i zeszłam po schodkach na dół. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam przezabawny widok. A mianowicie szatyna, który próbował przygotować się na trening robiąc kilka czynności na raz. W rezultacie skończyło się to wylaniem na koszulkę kawy. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Chłopak chyba dopiero teraz mnie zauważył, bo spojrzał na mnie i powiedział.
- To nie jest śmieszne. - ale z mojej perspektywy było. - To nie moja wina, że zaspałem i teraz wszystko muszę robić dwa razy szybciej.
- Oczywiście !!- powiedziałam dalej rozbawiona.
- Ej !! Bo zaraz to ja będę się śmiał z ciebie. - mówiąc to pokazał na dzbanek z ciepłą herbatą.
- Tak witasz się ze wszystkimi ?? Część śpiochu - powiedziałam uśmiechniętą i dałam całusa w policzek Mario.
- Część Księżniczko. - odwzajemnił mój gest.
- A teraz idź się przebież, a ja ci przygotuję kanapki i napój na trening. - powiedziałam a piłkarz pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję !!- powiedział i już go nie było. Słyszałam tylko, odgłos jak biegnie po schodach ku górze.
Nie zostało mi co innego jak tylko przygotować posiłek. Udało mi się go przygotować w niecałe dziesięć minut. Kiedy kończyłam w pomieszczeniu pojawił się zawodnik Bawarskiego klubu. Usiadł przy stole i skończył swój poranny posiłek. Po skończeniu śniadania wręczyła mu przygotowane przeze mnie rzeczy. Götze zapanował je do torby treningowej i podszedł do mnie. Już po chwili byłam w jego objęciach.
- Na prawdę ci dziękuję. Nie wiem co bym zrobił gdybyś nie zeszła. Kocham Cię Księżniczko. - powiedział tak słodko, że moje kolana zrobiły się jak z waty.
- Nie ma za co. Uwierz, że ty o wiele bardziej mi pomagasz. To było nic w porównaniu do tego co ty robisz dla mnie. Ja też cię kocham, śpiochu. - po wypowiedzeniu tych słów jeszcze bardziej przytuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową. Chłopak złożył pocałunek na moich włosach i odsunął się ode mnie.
- Będę za około dwie, trzy godziny. Więc macie czas tylko dla siebie. Część.
- Część !! I postaraj się na treningu.
- Spróbuję. - I zniknął za drzwiami wejściowymi. Usłyszałam jedynie jeszcze jak odpala silnik i odjeżdża.
Poczułam się głodna więc zajrzałam do lodówki. Wyjęłam mleko z szafek łyżkę, miseczkę, płatki i tak oto moje śniadanie było gotowe. Z przygotowanym posiłkiem ruszyłam na ogródek. Powitało mnie tam ciepłe, przyjemne powietrze. Usiadłam przy ławce i w ciszy zaczęłam konsumować moje śniadanie. Nie minęło z dziesięć minut,a przy mnie pojawił się Marco.
- Część - powiedział oschle, bez entuzjazmu ?? Tak na 1000% Czyli zaraz zacznie się awantura. Świetnie, a dzień zapowiadał się dobrze. Ciekawa jestem za co teraz oberwę.
- Część - odpowiedziałam tym samym tonem co on.
- Mogłabyś mi wyjaśnić, dlaczego nie było cię w łóżku w nocy !! - w jego głosie było słychać już złość, gniew.
- Sugerujesz coś ??
- A żebyś wiedziała. Może jak on może to ja też ?!?!
- Lecz się człowieku!! Z Mario tylko rozmawiałam, bo z tobą nawet tego nie mogę. Cały czas mnie oskarżasz a ja nic złego nie zrobiłam !! - Nie wytrzymałam. Wbiegłam do domu z łzami w oczach. Chciałam zamknąć w pokoju, ale nie pozwolił mi na to. Pchnął mnie na ścianę i przybliżył się do mnie. Zaczął mnie całować i dotykać, gdzie tylko chce. Wiem co to oznacza, ale ja tego nie chcę, nie teraz.
- Puść mnie !!! - krzyknęłam przez łzy. Jednak blondyn nie reagował. Zaczęłam bić go, próbować się oswobodzić, nic nie było skutecznie.
- Nie tak gwałtownie kochanie. - powiedział szyderczym głosem.
- Zostaw mnie !!!! - krzyczałam ja opętana. Nie chce się poddać, nie w takiej sytuacji. W duchu modliłam się, aby coś się stało. Reus w tym czasie rozerwał mi koszulkę i rzucił mnie na łóżko. Chciałam uciec, ale wtedy uderzył mnie w twarz i opadłam bezwładnie na materac. Piłkarz chciał się już zabrać za pozbawienie mnie spodni i wtedy........
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :) A więc wróciłam co was. Stęskniłam się strasznie za wami :( :(
Jestem ciekawa waszych opinii jeśli chodzi o rozdział i jeszcze bardziej czy ktoś tu jeszcze został ??
•﹏• CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ⊙﹏⊙
Ps. Błędy poprawię później.
Buziaczki :*
Wstałam z łóżka tak, aby nie obudzić Marco. Chyba mi się udało, bo nadal śpi. Wygląda tak słodko. Kiedy tak na niego patrzę sama nie mogę uwierzyć jak się zmienił. Te jego częste napady gniewu z niewiadomych przyczyn.Dlaczego taki jest ? Raz słodki, opiekuńczy, uczuciowy, a potem zły, wybuchowy.... O co w tym chodzi ??
Chyba jednak na to pytanie nie uzyskam odpowiedzi. Pokierowałam się w stronę łazienki. Zahaczyłam jeszcze tylko o moją walizkę, z której wybrałam strój na dziś. Postawiałam na wygodę, którą uwielbiam. Kiedy dotarłam do celu, przekręciłam zamek i tak jakby uwięziłam się od środka. Mi to nie przeszkadzało. Chciałam pobyć przez chwilę sama. Wzięłam orzeźwiający prysznic, po czym wytarłam ciało dokładnie miękkim ręcznikiem. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i rozczesałam mokre włosy. Postanowiłam zostawić je w spokoju. Na koniec użyłam moich ulubionych perfum. Następnie wyszłam z pomieszczenia i zeszłam po schodkach na dół. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam przezabawny widok. A mianowicie szatyna, który próbował przygotować się na trening robiąc kilka czynności na raz. W rezultacie skończyło się to wylaniem na koszulkę kawy. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Chłopak chyba dopiero teraz mnie zauważył, bo spojrzał na mnie i powiedział.
- To nie jest śmieszne. - ale z mojej perspektywy było. - To nie moja wina, że zaspałem i teraz wszystko muszę robić dwa razy szybciej.
- Oczywiście !!- powiedziałam dalej rozbawiona.
- Ej !! Bo zaraz to ja będę się śmiał z ciebie. - mówiąc to pokazał na dzbanek z ciepłą herbatą.
- Tak witasz się ze wszystkimi ?? Część śpiochu - powiedziałam uśmiechniętą i dałam całusa w policzek Mario.
- Część Księżniczko. - odwzajemnił mój gest.
- A teraz idź się przebież, a ja ci przygotuję kanapki i napój na trening. - powiedziałam a piłkarz pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję !!- powiedział i już go nie było. Słyszałam tylko, odgłos jak biegnie po schodach ku górze.
Nie zostało mi co innego jak tylko przygotować posiłek. Udało mi się go przygotować w niecałe dziesięć minut. Kiedy kończyłam w pomieszczeniu pojawił się zawodnik Bawarskiego klubu. Usiadł przy stole i skończył swój poranny posiłek. Po skończeniu śniadania wręczyła mu przygotowane przeze mnie rzeczy. Götze zapanował je do torby treningowej i podszedł do mnie. Już po chwili byłam w jego objęciach.
- Na prawdę ci dziękuję. Nie wiem co bym zrobił gdybyś nie zeszła. Kocham Cię Księżniczko. - powiedział tak słodko, że moje kolana zrobiły się jak z waty.
- Nie ma za co. Uwierz, że ty o wiele bardziej mi pomagasz. To było nic w porównaniu do tego co ty robisz dla mnie. Ja też cię kocham, śpiochu. - po wypowiedzeniu tych słów jeszcze bardziej przytuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową. Chłopak złożył pocałunek na moich włosach i odsunął się ode mnie.
- Będę za około dwie, trzy godziny. Więc macie czas tylko dla siebie. Część.
- Część !! I postaraj się na treningu.
- Spróbuję. - I zniknął za drzwiami wejściowymi. Usłyszałam jedynie jeszcze jak odpala silnik i odjeżdża.
Poczułam się głodna więc zajrzałam do lodówki. Wyjęłam mleko z szafek łyżkę, miseczkę, płatki i tak oto moje śniadanie było gotowe. Z przygotowanym posiłkiem ruszyłam na ogródek. Powitało mnie tam ciepłe, przyjemne powietrze. Usiadłam przy ławce i w ciszy zaczęłam konsumować moje śniadanie. Nie minęło z dziesięć minut,a przy mnie pojawił się Marco.
- Część - powiedział oschle, bez entuzjazmu ?? Tak na 1000% Czyli zaraz zacznie się awantura. Świetnie, a dzień zapowiadał się dobrze. Ciekawa jestem za co teraz oberwę.
- Część - odpowiedziałam tym samym tonem co on.
- Mogłabyś mi wyjaśnić, dlaczego nie było cię w łóżku w nocy !! - w jego głosie było słychać już złość, gniew.
- Sugerujesz coś ??
- A żebyś wiedziała. Może jak on może to ja też ?!?!
- Lecz się człowieku!! Z Mario tylko rozmawiałam, bo z tobą nawet tego nie mogę. Cały czas mnie oskarżasz a ja nic złego nie zrobiłam !! - Nie wytrzymałam. Wbiegłam do domu z łzami w oczach. Chciałam zamknąć w pokoju, ale nie pozwolił mi na to. Pchnął mnie na ścianę i przybliżył się do mnie. Zaczął mnie całować i dotykać, gdzie tylko chce. Wiem co to oznacza, ale ja tego nie chcę, nie teraz.
- Puść mnie !!! - krzyknęłam przez łzy. Jednak blondyn nie reagował. Zaczęłam bić go, próbować się oswobodzić, nic nie było skutecznie.
- Nie tak gwałtownie kochanie. - powiedział szyderczym głosem.
- Zostaw mnie !!!! - krzyczałam ja opętana. Nie chce się poddać, nie w takiej sytuacji. W duchu modliłam się, aby coś się stało. Reus w tym czasie rozerwał mi koszulkę i rzucił mnie na łóżko. Chciałam uciec, ale wtedy uderzył mnie w twarz i opadłam bezwładnie na materac. Piłkarz chciał się już zabrać za pozbawienie mnie spodni i wtedy........
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :) A więc wróciłam co was. Stęskniłam się strasznie za wami :( :(
Jestem ciekawa waszych opinii jeśli chodzi o rozdział i jeszcze bardziej czy ktoś tu jeszcze został ??
•﹏• CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ⊙﹏⊙
Ps. Błędy poprawię później.
Buziaczki :*
Ja nigdy nie odejde! :*
OdpowiedzUsuńRozdzial cuuuuudo *o*! Po prostu brak slow, zeby opisac to jak mi sie podoba!
Jeeeejku.. Mario taki kochany ♡ ale ja nie pozwole zeby on albo Daria umarli! :'(
Co raz bardziej nie podoba mi sie zachowanie Marco.. czemu on taki jest?! Niech ktos mu uswiadomi ze rani Darie :(
Mam nadzieje ze to Mario przyjechal i uratuje Darie przed Marco..
Dobra juz koncze bo sie troche rozpisalam
Czekam na nastepny rozdzial z utesknieniem :3
Caluski :***
/Ola ;*
Hej! Nadrobiłam w wolnym czasie Twoją twórczość i nie żałuję, że to zrobiłam, tylko szkoda, że tak późno :/ Bardzo mi się podoba i zostaję tutaj mam nadzieję, że na długo ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na dwa nowe rozdziały http://hungergamesjulianne.blogspot.com/
Trzymaj się cieplutko :*
hej!
OdpowiedzUsuńprzepraszam że odkąd zostawiłaś komentarz na moim blogu jeszcze nie skomentowałam Twoich rozdziałów, ale ostatnio kiepsko u mnie z czasem i naprawdę przepraszam. A teraz do rzeczy. Nie mam bladego pojęcia co dzieje się z Marco i niepokoi mnie jego zachowanie. Mam nadzieję że Daria jakoś mu pomoże i blondyn zmieni swoje zachowanie.
Pozdrawiam /Patty :3
http://pozwol-sobie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na genialnego bloga! Dopiero pierwszy rozdział, ale może ci się spodoba:)