poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 3

 Kolejny rozdział oddaje w wasze ręce i liczę na wasze opinię ^.^
Proszę was o komentarze, nawet mogą być  z tylko emotkom.
Proszę, aby anonimy się podpisywały. 
Po prostu chce wiedzieć, czy jest sens pisania tego bloga......
Następny rozdział 8 komentarzy ^.^

Daria
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do pokoju przez szparki w rolecie. Niechętnie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Na początku trochę się przestraszyłam, ponieważ nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po kilku sekundach zaczęłam przypominać sobie jak znalazłam się w tym miejscu. A wiedz tak: Wyjechałam z Polski, bo niedługo wychodzi na wolność morderca moich najbliższych osób.  A teraz jestem tutaj. W Dortmundzie. W mieście, którym zawsze byłam szczęśliwa i nie przeżyłam tutaj ani jednej złej chwili. Może właśnie tutaj jest moje miejsce na ziemi. Wśród wspaniałych ludzi, śród mojej ukochanej drużyny, którą znam od zawsze. I to dzięki niemu! Mojemu tacie, kory kochał ten klub i zawsze mówił, że takiej atmosfery, w klubie nie znajdę nigdzie. I może miał rację?! Tego jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że dzisiaj się dowiem. 
Ale jedna myśl nie daje mi spokoju. A mianowicie moi dziadkowie. Boję się strasznie o nich. A jeśli on coś im zrobi, kiedy wyjdzie na wolność. Mam coraz większe wątpliwości czy postąpiłam słusznie wyjeżdżając z Polski. Może powinnam zostać tam razem z nimi? Ale wtedy z łatwością by mnie znalazł i zrobił mi to co obiecał w dniu jego procesu. A obiecał, że sprawi, że nigdy go nie zapomnę. Że będzie moim koszmarem dzień i noc. Muszę przyznać, że zaczynam się go bać. Z moich zamyśleń wyrwał mnie znajomy głos. 
-daria wstawaj! Za godzinę jedziemy na stadion :)- powiedział wujek. Takim czułym głosem, Który u niego uwielbiałam. 
Pamiętam jak byłam mała i przyjeżdżaliśmy tutaj do Dortmundu. Zawsze szliśmy z tatą, wujkiem  i moim braciszkiem na stadion, aby zagrać mały meczyk. Zawsze byłam z Bartkiem w drużynie, jeśli w ogóle dwie osoby można nazwać, że tworzą drużynę. Ale trzeba przyznać, że byliśmy nie do pokonania. Każdy mecz wygrywaliśmy. Bartek stał na bramce, a ja biegałam z piłką po boisku. Nawet można powiedzieć, że byłam i chyba nadal jestem dobra w piłce nożnej. I to dzięki mojemu tatusiowi. On wszystkiego mnie nauczył <3
Ale wróćmy już z tych odległych lat, których już nigdy nie będzie można powtórzyć.
-Ze co?! Przecież ja w godzinę nie zdążę!- zaczęłam panikować. 
- Zdążysz, zdążysz. Za 40minut będzie śniadanie.- powiedział Jurgen i zaczął kierować się w stronę drzwi. Kiedy już chciał zamykać drzwi powiedział- twoje ulubione ^.^- i  zniknął poza drzwiami.
- Gofry z bitą śmietaną plus owoce!! Pycha ^.^ - powiedział pod nosem i pospiesznie wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z walizki, rzeczy, które chce dzisiaj założyć i ruszyłam w stronę tylko swojej łazienki. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu położyłam ubrania na półkę i rozebrałam się z nie potrzebnych w tym momencie rzeczy. Następnie weszłam pod prysznic i odkręciłam kranik. Po  sekundzie poczułam jak na moim ciele pojawiają się małe kropelki wody. Nagle przeszyła moje ciało miły przyjemny dreszczyk, który uwielbiałam. Kiedy moje ciało było mokre, namydliłam je, a następnie spłukałam chłodnawą wodę. Podobnie zrobiłam z włosami. Po 15 minutach wyszłam spod prysznicu i obwinęłam się ręcznikiem. Następnie obwinęłam włosy w przyjemny, bawełniany ręcznik. Po czym wytarłam swoje ciało i nałożyłam na nie balsam. Ubrałam się wcześniej przygotowane rzeczy i wysuszywszy włosy. Postanowiła, że zrobię kokardkę z części włosów, a część pozostawię na ramionach. Na sam koniec zrobiłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Wszystkie czynności zajęły mi ok.40 minut. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się schodami w dół w stronę kuchni. Już od wejścia pachniało goframi. Jak ja je uwielbiam *.*
-Cześć ciociu!-powiedziałam z wymalowanym uśmiechem na ustach.
-Nasz śpioszek wstał! Jak się spało?- powiedziała ciocia, obdarowując mnie całusem w policzek i uśmiechem.
-Dobrze! Tylko, że zbyt krótko!- powiedział smutnym głosikiem.
-Ty kochany śpiochu!- wszedł do kuchni wujek.
-Nie jestem śpiochem!- powiedział jak mała dziewczynka i tupnęłam nogą.
-Oj już dobrze :)- powiedział wujek i mnie przytulił.
- Koniec tych pieszczot! Teraz bierzemy się za śniadanko!- rozkazała ciocia. Tak też zrobiliśmy. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się pysznościami przygotowanymi przez ciocie.
-Smacznego- powiedziała głowa rodziny,a ja razem z ciocią odpowiedziałyśmy uśmiechem.
Trzeba przyznać, że ciocia świetnie gotuje. Po jakimś czasie wujek oznajmił, że czas się zbierać. Grzecznie podziękowaliśmy i udaliśmy się w stronę drzwi. W ostatniej chwili przypomniało mi się, że nie wzięłam torebki. Szybkim krokiem udałam się po zgubę. Następnie wróciłam na dół. Na sam koniec pożegnaliśmy się, z ciocią i weszliśmy na ciepłe powietrze. Trzeba przyznać,że dzisiejsza pogoda była idealna. Nie za zimna. Nie za ciepła. Taka pogoda mogłaby być codziennie. Wujek jak na mężczyznę przystało otworzył mi drzwi do samochodu i po chwili siedział obok mnie. Zapieliśmy pasy i udaliśmy się na Signal Iduna Park. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Trzeba przyznać, że nic się nie zmieniło. Jak za dawnych lat. Kiedy wujek zaparkował samochód wysiedliśmy i powędrowaliśmy się w stronę wejścia na stadion. Kiedy byliśmy już w środku, wujek powiedział., że musi jeszcze na chwilkę gdzieś pójść. Jak powiedział tak zrobił. Ja natomiast postanowiłam trochę przypomnieć sobie stadion. Na początek udałam się w stronę pomieszczenia, gdzie była opisana historia tego klubu. Następnie powędrowałam w stronę jednej z kilku szatni.I tak dalej.... 
Na sam koniec postanowiłam zajrzeć na murawę. Od wejścia słyszałam śmiejących się chłopaków. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy ujawniłam się z tunelu, chłopacy ucichli. Tylko się uśmiechali w moją stronę. 
-Hej ^.^- powiedziałam uśmiechnięta 
-Hej :) odpowiedzieli chórem.
- Coś nie tak?- zapytałam bo nie odklejali ode mnie wzroku.
- Po prostu prześlicznie wyglądasz  <3 - powiedział Marco i podszedł do mnie bliżej.
-Dziękuję :) - powiedział i czułam jak moje policzki robią się czerwone.
-A teraz jeszcze ładniej- powiedział uśmiechnięty i mnie przytulił. Jego perfumy pachniały zniewalająco. Mogłaby ta chwila trwać wiecznie. Ale to nie możliwe :( Po chwili chłopak się ode mnie odsunął. 
-Wyglądasz jak anioł <3 - powiedział Piszczek i mnie przytulił. A potem?? Każdy, bez wyjątku mnie przytulił. Nawet wujek :)
- Koniec tych pieszczot! Teraz czas na robotę! Daria ile proponujesz dla naszych pszczółek kółeczek??
-Yyy.... Może w 11??- popatrzyłam na piłkarzy, którzy mieli błagalne minki - A może...... Nie...- powiedział rozbawiona, widokiem piłkarzy.
-EJ?! - powiedzieli chórem 
- To bardzo dobry pomysł :) No to panowie słyszeliście Darie, 11 kółeczek.- powiedział radośnie trener i odszedł.
- Po treningu będzie kara ^.^ - powiedział Marco, a reszta mu przytaknęła. 
Już się boje! - powiedział uśmiechnięta i kierowałam się w stronę wujka, gdy nagle poczułam zimno ca ciele. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętych Marco i Łukasza, którzy trzymali puste wiadro. Pewnie wcześniej było pełne, ale teraz jego zawartość znajdowała się na mnie. Było mi strasznie zimno :( Nawet zaczęłam się trochę trzęsąc. Po minach chłopaków, było widać, że trochę przegięli.
- Przepraszamy! - powiedział Marco i przytulił mnie do siebie. Miał takie ciepłe ciało *.*
-Zimno :(- tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Choć do szatni, dam ci bluzę *.* - powiedział takim opiekuńczym  głosem.
-Marco! - zawołał go trener.
-Tak?
- Dzisiaj masz wolne :)
-Jeej xD Dziekanuję :)- powiedział uradowany.
- Trenerze! T nie fair !!- powiedział oburzony Robert.
- A chcesz Roberciku Biegać 15 kółeczek ??- zapytał trener
-Nieeeeeeee.......- dalej już nic nie słyszałam. Kiedy byliśmy w szatni Marco wręzył mi swoją cieplutka bluzę.
-Proszę i jeszcze raz przepraszam za tamto. - powiedział i spuścił głowę.
-Stało się :) Zobacz żyje!! Wiedz  jest wszystko dobrze. A i nie oddam ci tej bluzy. - powiedział i zobaczyłam, że chłopak się łobuzersko uśmiecha.
- A wiesz, że muszę mieć coś na zamianę??
-Ale ja ci nic nie dam *.*
-A ja myślę, że dasz !!
-Niee!!- i zaczęłam uciekać. Biegaliśmy po całym stadionie. Ale w pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie, które mnie złapały od tyłu. Jak najszybciej się odwróciłam w ego stronę. I w tym momencie spojrzałam w jego tęczówki. Były takie piękne. Mogłabym patrzeć na nie bez przerwy. Nasze usta dzieliły tylko centymetry <3 I wtedy.........

----------------------------------------------------

I co wtedy się stało?? 
Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w następnym rozdziale ^.^

*.* CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^.^

  Całuje ^.^
Do następnego *.*
 

10 komentarzy:

  1. Rozdział boski!!
    Czekam na next<3
    Olaa

    OdpowiedzUsuń
  2. O żesz ty...... ale supeeeer.... XD
    Nie no rozdział jest cudowny.... Nic dodać nic ująć... Czyżby zaczyna iskrzyć między Daria i Marco??? Mam nadzieję że taaak.
    Pozdrawiam ! ;-)
    :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytam Twojego bloga. Jest super. Czekam na następny rozdział.
    Aleksandraa

    OdpowiedzUsuń
  4. No w takim momencie no nie można. Obstawiam, że do akcji wkroczył wujek Klopp.

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział cudowny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie kolejny rozdział!! Heuheu ;D Uwielbiam Twój styl pisania, jest taki normalny,, "na luzie" :* Zgaduję, że Marco i Daria się pocałowali!! Hihi :) Mogliby żyć długo i szczęśliwie jednak wiem, że tak nie będzie :(
    PS. Dawno Cię u mnie nie było :( Też się dużo dzieje, zapraszam!! <3
    http://bvbtomojezyciekocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog a ten rozdział cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. PRZEPRASZAM!!!
    Nie moglam wczesniej wejsc ;((((
    Rozdzial jest CUUUUDOOOWNY!!! Uwielbiam twoje blogi <333
    Z niecierpliwoscia czekam na nastepny!!! Pozdrawiam ;***

    /Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. swietny rozdział.
    Ciekawie co się dalej dzieje .
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń