piątek, 25 kwietnia 2014

Rzdział 6 :D

Daria :D

Chłopak chwycił mnie za rękę i splótł nasze dłonie. Piłkarz posłał mi uśmiech, kory odwzajemniłam i ruszyliśmy w stronę wyjścia ze stadionu. Po 5 minutach byliśmy już na zewnątrz. Kiedy kierowaliśmy się do samochodu Marco ktoś chwycił mnie za rękę. Od razu obróciłam  się w jego stronę i nie wierzyłam własnym oczu. Był to Michał Rzeczkowski. To on zabił mi moich najbliższych. To przez niego musiałam wyjechać ( a raczej uciec ) z swojej ojczyzny. Co on tu robi ?! Jak mnie tutaj znalazł ?! Mam nadziej, że moim kochanym staruszkom nic nie zrobił. Jak by im coś się stało nie ręczyłabym za siebie.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Marco, który zaczął kłócić się z Michałem.
-Zostaw ją! - powiedział, a raczej krzyknął piłkarz.
- Będę robił co mi się żywnie podoba!
-PUŚĆ MNIE !! -krzyknęłam i próbowałam wyrwać się mu. Lecz jego dłoń była o wiele silniejsza. Moje starania były zbędne. Jego uścisk był bardzo mocny i ja tego po woli nie wytrzymywałam. Bolało mnie jak cholera.
-Nie słyszałeś co powiedziała! - po minie Reusa było widać, że jest bardzo wkurzony.
 -Nic mi nie zrobisz lamusie ( zrobił chytrą minkę, której nienawidzę ) - teraz już wiedziałam, że wyczerpał w Marco cierpliwość. Piłkarz uderzył go błyskawicznie prawym sierpowym w twarz (najbardziej w policzek ). Ten momentalnie mnie puścił i upadł na ziemię. Jednak po chwili się podniósł i oddał klubowej 11 pięścią w twarz. Marco momentalnie upadł, a ten debil ( przepraszam za użycie tego słowa, ale inaczej nie da się o określić) zaczął bić go nogą w klatkę piersiową. Wtedy to już przegiął. Nie pozwolę, aby odebrał mi kolejną osobę na której mi zależy.
- Kurwa przestań! Zostaw go! - zaczęłam na niego krzyczeć. Ten nic sobie z tego nie robił.  Nie wiedziałam co mam robić. W pewnym momencie zobaczyłam piłkarzy, którzy wychodzili z SIP-u. Chłopacy zaczęli biegnąć w naszym kierunku.
- Zostaw go !!- krzyknął Łuki.
- Ja tak łatwo nie odpuszczam. Jeszce będziesz Moja! - powiedział akcentując ostatnie słowo i tak po prostu odszedł. Ja od razu pochyliłam się nad chłopakiem. Był cały we krwi. Strasznie bałam się o niego. Bałam si, że go stracę. A tego to już bym nie przeżyła.
Sprawdziłam puls. Na szczęście wyczuwalny.
-Zadzwonię po karetkę.- odezwał się Mats. PO mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. W  takich momentach jestem bezsilna. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam się i ujrzałam Kubę.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Marco jest silny wyjdzie z tego. - szepnął do mnie.
-Mam taką nadzieję- odpowiedziałam.
Po chwili usłyszałam jak Hummi drze się do telefony. Wiedziałam, że stracił nad sobą kontrolę. Nawet mu się nie dziwie. Roman zabrał telefon Od Matsa i zaczął spokojnie rozmowę.
-KURWA!!! I TO SIĘ NAZYWA POMOC W POTRZEBIE !!!- Mats krzyczał na cały głos. Podbiegli do niego Marcel, MO i Nuri.Roman w tym czasie skończył rozmowę i powiedział:
-Za 10 minut ma być pogotowie.
-Uspokój się Mats- próbował Nuri
-Jak mam być spokojny jak mojego przyjaciela pobili. A jakaś tam babsko nie chce przysłać karetki!- po jakiś pięciu minutach dało się pszczółkom opanować Hummiego. Resztę czasu czekania na karetkę przemilczaliśmy. Ja tylko głaskałam Reusa po włosach i powtarzałam w myślach: ''WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE! ZOBACZYSZ, ON WYZDROWIEJE!! ''
Po chwili przyjechała karetka i zabrali Reusa do szpitala. Spytałam się czy mogę jechać z nim. Po namowach lekarz się zgodził.  Przez całą drogę do szpitala trzymałam jedną ręką dłoń Marco, a drugą ocierałam łzy.
Po upływie dwudziesty  minut byliśmy na miejscu. Piłkarza zabrali jak najszybciej na operację, a ja zostałam sama na korytarzu przy wejściu do sali gdzie bł mój ukochany. Momentalnie osunęłam się na ziemię i zakryłam twarz dłońmi.
I niby ja nie przynoszę pecha!! Prze zemnie, tylko prze zemnie teraz on walczy o życie. Dlaczego nie pojechałam wtedy razem z rodzicami i bratem na tą rocznicę ślubu chrzestnych. Zginęłabym razem z nimi i nie było by tylu problemów ze mną i moją pieprzoną chorobę.
Po dziesięciu minutach przyjechali też piłkarze i razem czekaliśmy, aż coś nam powiedzą.

Narracja trzecioosobowa  ( W tym samym czasie )

Wszyscy piłkarze wraz z jego ukochaną czekali na korytarzu szpitalnym w nadziei, że wszystko będzie dobrze. Niektórzy siedzieli na krzesłach, niektórzy chodzi wzdłuż korytarza, a niektórzy jak Ona siedziała skulona na podłodze. Ale jedna rzecz ich wszystkich łączyła ( oprócz nadziei, że wszystko będzie dobrze z Marco ). A był to płacz. Wszyscy bez wyjątku płakali. Nie odzywali się do siebie. Rozumieli się bez słów. A najgorsze z nich wszystkich przeżywała Daria. Wiedziała, że jeśli nie było by jej w Dortmundzie, to nie skrzywdziłaby ich. A w szczególności nie skrzywdziłaby jego. Coraz bardziej nienawidziła siebie za to, że gdziekolwiek jest, tam dzieję się coś złego. 

Daria ( pięć godzin później )

Nagle dziwi otworzyły się i wyszedł do nich lekarz. Wszyscy jak jeden mąż, jak i ja wstaliśmy lub zatrzymaliśmy się i patrzeliśmy na lekarza. Czekaliśmy z niecierpliwością  na odpowiedź. A lekarz nic nie mówił.
-Co z nim !?- nie wytrzymałam musiałam się odezwać
- Z panem Marco...................



-------------------------------------------
Cześć :D Stęskniłam się za wami <3
Jak myślicie co powie lekarz??

A co do rozdziału to mi się w ogóle nie podoba. I liczę na wasze SZCZERE opinię. Bardzo zależy mi na waszym zdaniu co do rozdziału. Przeprasza, że taki krótki :(
Przepraszam, Ale nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział :(  Powrót  do szkoły u mnie równa się z tym, że nie mam kiedy pisać rozdziału. Ale postaram dodać się następny rozdział jak najszybciej. 

DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM <3
JESTEŚCIE WSPANIALI <3 

 *.* CZYTASZ = KOMENTUJESZ ^.^

Całusy :*
Do zobaczenia :)

11 komentarzy:

  1. Świetne! ;D Czekam na NEXT
    http://marcoandpaulina.blogspot.com/2014/04/szybciej-nie-mamy-caej-wiecznosci.html u mnie nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ughhhhh w takim momencie?!
    Udusze cie!! Rozdzial jest boski. Boje sie o Marco :-(
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam <3 ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twojego bloga przyzwyczaiłam się, że kończysz w najbardziej ciekawym momencie!!! Arrrr!!! D; Chyba telepatycznie Cię uduszę! Albo nie... bo musisz pisać dalej *-*
    Mi rozdział się bardzo podoba, zresztą jak zawsze :*
    Ale Marco wyjedzie z tego cało, prawda? :3
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział. Zapiera dech w piersiach. Genialny. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde. No nie da się tego opisać słowami.<3
    Cudo, rewelacja, genialne, boskie, piękne i mogę tak wymieniać długo. ;**
    Wierzę że Marco dał radę.
    Czekam na kolejny.!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Spoko rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty zawsze musisz przerywac w takim momecie?!
    Z Marco musi byc dobrze!
    Ale jak nie, to serio w szkole porozmawiamy... Hahaha<3
    Dodaj szybko nastepny! ;3

    /Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział.
    Ciekawie co będzie z Marco.
    Mam nadzieje że będzie w porządku.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :*
    czekam na kolejne i zapraszam do mnie:)
    http://bvbmyfamily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdzial jest wyrabisty! czekam na kolejny!:) prosze dodaj go jak najszybciej bo nie wytrzymam!!!:) dziekuje :D pozdro :)

    OdpowiedzUsuń