Dzięki waszym komentarzom piszę to opowiadanie. One mnie motywują ❤❤ A teraz jest ich mało, bardzo mało. Nie wiem co o tym myśleć. Może tak beznadziejnie pisze ?? A może wam coś innego się nie podoba ?? Jeśli tak jest to napiszcie o tym w komentarzu,a ja postaram się to zmienić.
Daria •﹏•
- Puść mnie !!! - krzyknęłam przez łzy. Jednak blondyn nie reagował. Zaczęłam bić go, próbować się oswobodzić, nic nie było skutecznie.
- Nie tak gwałtownie kochanie. - powiedział szyderczym głosem.
- Zostaw mnie !!!! - krzyczałam ja opętana. Nie chce się poddać, nie w takiej sytuacji. W duchu modliłam się, aby coś się stało. Reus w tym czasie rozerwał mi koszulkę i rzucił mnie na łóżko. Chciałam uciec, ale wtedy uderzył mnie w twarz i opadłam bezwładnie na materac. Piłkarz chciał się już zabrać za pozbawienie mnie spodni i wtedy moje modlitwy wysłuchał ktoś tam na górze. Do pokoju wbiegł Manuel Neuer.
- Marco puść ją !!! Chory jesteś !!! - krzyknął na blondyna, a ten tylko chytrze się do mnie uśmiechnął.
- Jeśli chcesz to mogę się z tobą podzielić. - powiedział, a ja zapomniałam jak się oddycha. Bałam się, że bramkarz się zgodzi. Myślałam, że nie może być gorzej, ale jednak może.
- OSZALAŁEŚ ?!? CZŁOWIEKU LECZ SIĘ !!- krzyknął i podniósł go, co umożliwiło mi ucieczkę. Tak strasznie się bałam.
- A ty suko gdzie ?!- powiedział Reus i już chciał mnie złapać kiedy dostał w twarz, pięścią Manuela. Uciekłam do pokoju Mario, a raczej jego łazienki. Podbiegłam do półki z ręcznikami. Otworzyłam ją, wsunęłam rękę pod ostatni ręcznik i wyciągnęłam mały,srebrny prostokąt. Moją jedyną przyjaciółkę, wybawicielkę od cierpienia. Właśnie ona pomoże przenieś mi się na tamten świat. Świat bez cierpienia, bez smutku. Będę z moimi rodzicami i bratem, których kocham. Przyłożyłam żyletkę do skóry i lekko po niej przyjechałam. Czułam jakby całe zło odchodziło. Teraz liczyła się ta metaliczna czerwień wypływająca pozwoli z mojej skóry. Powtórzyłam tą czynność kilka razy. Czułam się tak lekko. I właśnie teraz nastał ten moment. Moment, który będzie moją ostatnią chwilą na tej ziemi. Przyłożyłam przedmiot ostatni raz do skóry. Już miałam nacisnąć mocno na nią, kiedy do łazienki wbiegł Manuel.
- DARIA NIE !!! - krzyknął i podbiegł do mnie. Wyrwał mi z ręki metalowy przedmiot. - Daria dla czego chciałaś się zabić ?? On nie jest tego wart !!! - Neuer wyjął z szafki apteczkę i opatrzył mi rękę. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Bramkarz przytulił mnie, a ja zaczęłam się trząść. Nie umiałam zapanować nad swoim ciałem.
- Spokojnie, wszystko się ułoży. - szeptał piłkarz. Po jakiś trzydziestu minutach doszłam do siebie. Niemiec przyniósł mi bluzę z garderoby Mario.
- Może być ta ?? - powiedział i pokazał mi ją.
- Tak... Dziękuję Ci za to co zrobiłeś... - powiedziałam kiedy założyłam bluzę i podciągnęłam rękawy.
- Nie masz mi za co dziękować. Każdy na moim miejscu postąpił by tak samo. A teraz choć na dół, to zrobię nam gorącą czekoladę. - Klubowa jedynka pomogła mi wstać i ruszyliśmy po schodach ku dołu. Ja zostałam skierowana do salonu, a Manuel poszedł do kuchni. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Wybrałam jak zawsze Disney Channel, na którym akurat leciał "Lilo i Stich". Jest to jedna z moich ulubionych bajek. Nie wiem ile razy już ją oglądam ?? Ona nigdy mi się nie znudzi.
- Ooo.... Nie wiedziałem, że duże dziewczynki lubią bajki dla małych dzieci. - z mojego transu wydostał mnie bramkarz, który w dłoniach trzymał dwa kubki z gorącą cieczą.
- Oj tam, oj tam.... Kocham bajki. - na moich ustach pojawił się mały uśmiech.
- Jeśli będę widział ten piękny uśmiech to zgadzam się na wszystko. - podał mi kubek z gorącą czekoladą i zajął miejsce obok mnie.
- A tak w ogóle to nie powinieneś być właśnie na treningu ?? - spytałam.
- A powinienem. - odpowiedział obojętnie.
- Przepraszam, to przeze mnie.
- Nie masz za co. Nawet się trochę cieszę. Nie będę musiał słuchać cały czas krzykow trenera o nie wiadomo co.
- Aż tak źle ??
- Nom.
- Ale dlaczego znalazłeś się tutaj, w domu ?? - spytałam ciekawa.
- Ostatnio zostawiłem u Mario moje ulubione rękawice i podejrzewałem, że zapomni mi ich przywieźć więc sam je chciałem wsiąść.- powiedział i posłał mi uśmiech, który odwdzięczyłam. - A teraz cicho, bo chcę bajkę obejrzeć :)
Dzięki bramkarzowi doszłam do siebie po tym smutnym, tragicznym zajściu. Marco zabrał swoje rzeczy i pojechał. Nie jestem pewna, ale chyba wrócił do Dortmundu. Może podczas tej rozłąki zrozumie coś i pójdzie do specjalisty. Chyba tylko psycholog może jemu pomóc, ja już nie potrafię.
- Ziemia do De... - Manuel zaczął machać mi przed oczami ręką.
- Cio tam ?? - spytałam jak małe dziecko.
- Jaką bajkę mam teraz włączyć ??
- A ta się już skończyła ??- zapytałam zdziwiona.
- Jakieś pięć minut temu. Widać, że udałaś się do innego świata.
- Możliwe. - delikatne się uśmiechnęłam.
- To co teraz oglądamy ??
- "Krudowie" !! - krzyknęłam jak mała dziewczynka.
- No to postanowione. - na ustach Manuela pojawił się duży uśmiech, kiedy włączyliśmy bajkę.
Minęło niespełna dziesięć minut jak usłyszałam, że jakiś samochód parkuje na podjeździe. Podeszłam nie pewnie do okna, aby zobaczyć do kogo należy maszyna. Jak się okazała należała do szatyna. Bez zastanowienia wybiegłam na bosaka z domu i wtuliłam się w klatkę piersiową owego mężczyzny.
- Ej, słodziku !! Co jest ?? - spytał czułym głosem.
- Nic, po prostu mnie przytul i nie przestawaj. Proose - z każdym słowem łamał mi się jeszcze bardziej głos.
- Obiecuję. - poczułam jak tracę grunt pod nogami. Nim się zorientowałam Götze wziął mnie na ręce.
Nie protestowałam. W tej chwili potrzebowałam jego obecności, nikogo innego. Mario zaniósł mnie do domu, a raczej salonu.
- Ej, słodziku !! Co jest ?? - spytałem łagodnie jak tylko mogłem, choć w owej sytuacji było to trudne. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się o co chodziło bramkarzowi.
- Nic, po prostu mnie przytul i nie przestawaj. Proose -czułem, że jest z nią źle. że stało się coś bardzo złego.
- Obiecuję. - powiedziałem z uczuciem, którego sam nie rozumiem. Bez dłuższego, zbędnego zastanowienia wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do domu. Kiedy byliśmy w salonie zobaczyłem siedzącego na kanapie Manuela.
-Hej !! Jak tam na treningu ?? - zapytał mnie przyjaciel. Zająłem miejsce obok niego z blondynką na kolanach, która się we mnie wtuliła.
- Krótko mówiąc koszmar i w pięćdziesięciu procentach to przez ciebie. - odpowiedziałem.
- Przepraszam to moja wina.- powiedziała cichym głosem Daria. Nie wiedziałem co tu się dzieje.
- Dlaczego niby to twoja wina i gdzie jest Marco ?? - zapytałem nieznanym dla mnie głosem. Głosem, w którym można było odczytać łagodność, dobroć, spokój...
- I właśnie tym oto pytaniem doszliśmy do sedna spraw. - powiedział Manuel i wstał - Ale chyba słodziak powinien ci to powiedzieć, nie ja. Tylko nie bądź na nlą zły. Cześć!! - i już go nie było.
- Słońce powiesz o co mu chodziło ?? - pytałem łagodnie.
Daria przestała mnie przytulać i usiadła na przeciwko. Spuściła głowę i zaczęła nerwowo bawić się swoimi włosami. Bez zastanowienia dotknąłem jej brody i delikatnie podniosłem do góry, tak, aby nasze spojrzenia się skrzyżowały. W jej oczach można było dostrzec strach, ból, rozpacz, cierpienie. Nie lubiłem widzieć jej smutnej. Chciałem, aby zawsze była tą radosną kobietką...
- Nie zrobisz mi krzywdy ?? - zapytała cicho. Czułem się strasznie. Teraz wiem, że naprawdę stało się coś złego i ona cierpi.
- Przecież wiesz, że nie potrafiłbym cię skrzywdzić. Za bardzo mi na tobie zależy.
- Wiem. Mi na tobie też zależy, ale chciałam się upewnić. - powiedziała tym swoim pięknym głosikiem.
- Marco puść ją !!! Chory jesteś !!! - krzyknął na blondyna, a ten tylko chytrze się do mnie uśmiechnął.
- Jeśli chcesz to mogę się z tobą podzielić. - powiedział, a ja zapomniałam jak się oddycha. Bałam się, że bramkarz się zgodzi. Myślałam, że nie może być gorzej, ale jednak może.
- OSZALAŁEŚ ?!? CZŁOWIEKU LECZ SIĘ !!- krzyknął i podniósł go, co umożliwiło mi ucieczkę. Tak strasznie się bałam.
- A ty suko gdzie ?!- powiedział Reus i już chciał mnie złapać kiedy dostał w twarz, pięścią Manuela. Uciekłam do pokoju Mario, a raczej jego łazienki. Podbiegłam do półki z ręcznikami. Otworzyłam ją, wsunęłam rękę pod ostatni ręcznik i wyciągnęłam mały,srebrny prostokąt. Moją jedyną przyjaciółkę, wybawicielkę od cierpienia. Właśnie ona pomoże przenieś mi się na tamten świat. Świat bez cierpienia, bez smutku. Będę z moimi rodzicami i bratem, których kocham. Przyłożyłam żyletkę do skóry i lekko po niej przyjechałam. Czułam jakby całe zło odchodziło. Teraz liczyła się ta metaliczna czerwień wypływająca pozwoli z mojej skóry. Powtórzyłam tą czynność kilka razy. Czułam się tak lekko. I właśnie teraz nastał ten moment. Moment, który będzie moją ostatnią chwilą na tej ziemi. Przyłożyłam przedmiot ostatni raz do skóry. Już miałam nacisnąć mocno na nią, kiedy do łazienki wbiegł Manuel.
- DARIA NIE !!! - krzyknął i podbiegł do mnie. Wyrwał mi z ręki metalowy przedmiot. - Daria dla czego chciałaś się zabić ?? On nie jest tego wart !!! - Neuer wyjął z szafki apteczkę i opatrzył mi rękę. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Bramkarz przytulił mnie, a ja zaczęłam się trząść. Nie umiałam zapanować nad swoim ciałem.
- Spokojnie, wszystko się ułoży. - szeptał piłkarz. Po jakiś trzydziestu minutach doszłam do siebie. Niemiec przyniósł mi bluzę z garderoby Mario.
- Może być ta ?? - powiedział i pokazał mi ją.
- Tak... Dziękuję Ci za to co zrobiłeś... - powiedziałam kiedy założyłam bluzę i podciągnęłam rękawy.
- Nie masz mi za co dziękować. Każdy na moim miejscu postąpił by tak samo. A teraz choć na dół, to zrobię nam gorącą czekoladę. - Klubowa jedynka pomogła mi wstać i ruszyliśmy po schodach ku dołu. Ja zostałam skierowana do salonu, a Manuel poszedł do kuchni. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Wybrałam jak zawsze Disney Channel, na którym akurat leciał "Lilo i Stich". Jest to jedna z moich ulubionych bajek. Nie wiem ile razy już ją oglądam ?? Ona nigdy mi się nie znudzi.
- Ooo.... Nie wiedziałem, że duże dziewczynki lubią bajki dla małych dzieci. - z mojego transu wydostał mnie bramkarz, który w dłoniach trzymał dwa kubki z gorącą cieczą.
- Oj tam, oj tam.... Kocham bajki. - na moich ustach pojawił się mały uśmiech.
- Jeśli będę widział ten piękny uśmiech to zgadzam się na wszystko. - podał mi kubek z gorącą czekoladą i zajął miejsce obok mnie.
- A tak w ogóle to nie powinieneś być właśnie na treningu ?? - spytałam.
- A powinienem. - odpowiedział obojętnie.
- Przepraszam, to przeze mnie.
- Nie masz za co. Nawet się trochę cieszę. Nie będę musiał słuchać cały czas krzykow trenera o nie wiadomo co.
- Aż tak źle ??
- Nom.
- Ale dlaczego znalazłeś się tutaj, w domu ?? - spytałam ciekawa.
- Ostatnio zostawiłem u Mario moje ulubione rękawice i podejrzewałem, że zapomni mi ich przywieźć więc sam je chciałem wsiąść.- powiedział i posłał mi uśmiech, który odwdzięczyłam. - A teraz cicho, bo chcę bajkę obejrzeć :)
Dwie godziny później.
- Ziemia do De... - Manuel zaczął machać mi przed oczami ręką.
- Cio tam ?? - spytałam jak małe dziecko.
- Jaką bajkę mam teraz włączyć ??
- A ta się już skończyła ??- zapytałam zdziwiona.
- Jakieś pięć minut temu. Widać, że udałaś się do innego świata.
- Możliwe. - delikatne się uśmiechnęłam.
- To co teraz oglądamy ??
- "Krudowie" !! - krzyknęłam jak mała dziewczynka.
- No to postanowione. - na ustach Manuela pojawił się duży uśmiech, kiedy włączyliśmy bajkę.
Minęło niespełna dziesięć minut jak usłyszałam, że jakiś samochód parkuje na podjeździe. Podeszłam nie pewnie do okna, aby zobaczyć do kogo należy maszyna. Jak się okazała należała do szatyna. Bez zastanowienia wybiegłam na bosaka z domu i wtuliłam się w klatkę piersiową owego mężczyzny.
- Ej, słodziku !! Co jest ?? - spytał czułym głosem.
- Nic, po prostu mnie przytul i nie przestawaj. Proose - z każdym słowem łamał mi się jeszcze bardziej głos.
- Obiecuję. - poczułam jak tracę grunt pod nogami. Nim się zorientowałam Götze wziął mnie na ręce.
Nie protestowałam. W tej chwili potrzebowałam jego obecności, nikogo innego. Mario zaniósł mnie do domu, a raczej salonu.
Mario (^__^)
Na treningu było koszmarnie. Trener był strasznie wkurzony, że Manuel się nie pojawił. Nawet próbował do niego zadzwonić, ale bramkarz nie odbierał. To go jeszcze bardziej rozwścieczyło. No i na kim się to odbiło ?? Na całej drużynie. Guardiola nie zostawił na nas suchej nitki. A najgorsze w tym wszystkim było, że wrzeszczał na nas nawet za najdrobniejszy szczegół. Na przykład za to, że źle o JEDEN MILIMETR podałem do Bastiana. Przecież to jest przesada !! Kiedy trening dobiegł końca i Josep sobie poszedł byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i chyba nie tylko ja :)
Wychodząc ze stadionu zaczęłam się zastanawiać dlaczego na treningu nie pojawił się Neuer. Mam nadzieję, że nic się mu nie stało. Przecież on nigdy nie opuszczał treningów. A jeśli nawet by się tak stało to na pewno by kogoś powiadomił. Zaczynam się o niego bać. To jedna z niewielu osób tutejszej drużyny z którą mam dobry kontakt.
Bez dłuższego rozmyślania wyjąłem komórkę i wykręciłem jego numer. Pierwszy...Drugi...Trzeci...Czwarty sygnał i nic.
Może robi coś ważnego, więc postanowiłem wysłać do niego SMS'a. Kliknąłem apke SMS i zamarłem. Bramkarz wysłał mi wiadomość o treści : " WRACAJ JAK NAJSZYBCIEJ DO DOMU!!".
Pobiegłem do samochodu i otworzyłem go. Rzuciłem torbę na tył, odpaliłem silnik i zapiąłem pasy. Ruszyłem z piskiem opon. Jechałem bez opamiętania. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do domu. I udało mi się to w ciągu dwudziestu minut. HUUUURRA. Wysiadłem z auta i już miałem kierować się do drzwi wejściowych, kiedy nagle się otworzyły i wybiegła z nich drobna blondynka ubrana w moją bluzę i na bosaka. Podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła.
Pobiegłem do samochodu i otworzyłem go. Rzuciłem torbę na tył, odpaliłem silnik i zapiąłem pasy. Ruszyłem z piskiem opon. Jechałem bez opamiętania. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do domu. I udało mi się to w ciągu dwudziestu minut. HUUUURRA. Wysiadłem z auta i już miałem kierować się do drzwi wejściowych, kiedy nagle się otworzyły i wybiegła z nich drobna blondynka ubrana w moją bluzę i na bosaka. Podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła.
- Nic, po prostu mnie przytul i nie przestawaj. Proose -czułem, że jest z nią źle. że stało się coś bardzo złego.
- Obiecuję. - powiedziałem z uczuciem, którego sam nie rozumiem. Bez dłuższego, zbędnego zastanowienia wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do domu. Kiedy byliśmy w salonie zobaczyłem siedzącego na kanapie Manuela.
-Hej !! Jak tam na treningu ?? - zapytał mnie przyjaciel. Zająłem miejsce obok niego z blondynką na kolanach, która się we mnie wtuliła.
- Krótko mówiąc koszmar i w pięćdziesięciu procentach to przez ciebie. - odpowiedziałem.
- Przepraszam to moja wina.- powiedziała cichym głosem Daria. Nie wiedziałem co tu się dzieje.
- Dlaczego niby to twoja wina i gdzie jest Marco ?? - zapytałem nieznanym dla mnie głosem. Głosem, w którym można było odczytać łagodność, dobroć, spokój...
- I właśnie tym oto pytaniem doszliśmy do sedna spraw. - powiedział Manuel i wstał - Ale chyba słodziak powinien ci to powiedzieć, nie ja. Tylko nie bądź na nlą zły. Cześć!! - i już go nie było.
- Słońce powiesz o co mu chodziło ?? - pytałem łagodnie.
Daria przestała mnie przytulać i usiadła na przeciwko. Spuściła głowę i zaczęła nerwowo bawić się swoimi włosami. Bez zastanowienia dotknąłem jej brody i delikatnie podniosłem do góry, tak, aby nasze spojrzenia się skrzyżowały. W jej oczach można było dostrzec strach, ból, rozpacz, cierpienie. Nie lubiłem widzieć jej smutnej. Chciałem, aby zawsze była tą radosną kobietką...
- Nie zrobisz mi krzywdy ?? - zapytała cicho. Czułem się strasznie. Teraz wiem, że naprawdę stało się coś złego i ona cierpi.
- Przecież wiesz, że nie potrafiłbym cię skrzywdzić. Za bardzo mi na tobie zależy.
- Wiem. Mi na tobie też zależy, ale chciałam się upewnić. - powiedziała tym swoim pięknym głosikiem.
Daria *--*
Opowiedział Mario o wszystkim... Jaki stał się Marco dla mnie, co się dzisiaj wydarzyło. Nic nie ukryłam. Płakałam, ale nie przedstawiał. Chciałam, aby poznał prawdę. On tylko mnie przygarnął do siebie i słuchał uważnie. Widać było, że cierpi z postępowania Reusa. Chyba tak samo jak ja nie rozumie jego zmiennego zachowania. Kiedy skończyłam swój mena log piłkarz powiedział kilka słów, które były dla mnie zbawieniem.
- Obiecuję Ci, że już nigdy, przenigdy nikt Cię nie zrani. Chyba Marco potrzebuje trochę samotności. Więc chcąc nie chcąc będziesz teraz mieszkać u mnie.
- Ale ja nie chcę Ci przeszkadzać..... - skarałam zaprotestować.
- Nie.... Zamieszkasz że mną i koniec i kropka. Wieczorem zadzwonię do twojego wujka i poproszę, aby przesłał twoje rzeczy. - powiedział stanowczo, ale za razem opiekuńczo.
- Dziękuję.... - powiedziałam i wtuliłam się w klatkę piersiową piłkarza. Siedzieliśmy tak z pół godziny. Mario zadzwonił do wujka. Rozmawiał z nim z jakiej dziesięć minut. Kiedy skończył podszedł do kanapy na której siedziałam.
- Słodziaku, choć coś zrobimy !! Głodny jestem.... - pożalił mi się piłkarz.
- Nieee - powiedział jak mała dziewczynka.
- A ja jednak myślę inaczej... - powiedział to z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Wiedziałam co to oznacza, więc jak najszybciej chciałam uciec stąd. Wstałam z kanapy i już miałam opuścić pomieszczenie, kiedy poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach. Mario odwrócił mnie i przyciągnął do siebie. Między naszymi ciałami nie było nawet najmniejszej wolnej przestrzeni. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Nagle......
~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam wstawiam rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na wadę opinie :)
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Buziaczki :*
- Słodziaku, choć coś zrobimy !! Głodny jestem.... - pożalił mi się piłkarz.
- Nieee - powiedział jak mała dziewczynka.
- A ja jednak myślę inaczej... - powiedział to z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Wiedziałam co to oznacza, więc jak najszybciej chciałam uciec stąd. Wstałam z kanapy i już miałam opuścić pomieszczenie, kiedy poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach. Mario odwrócił mnie i przyciągnął do siebie. Między naszymi ciałami nie było nawet najmniejszej wolnej przestrzeni. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Nagle......
~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam wstawiam rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na wadę opinie :)
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Buziaczki :*
Lubisz trzymać ludzi w niepewności i przyprawiać ich o zawał serca? ;)
OdpowiedzUsuńRozdział super. Fajnie że z Manu zrobiłaś bohatera, uwielbiam gościa.
Daria i Mario? Czemu nie.
Pozdrawiam i weny życzę.
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://amorenespana.blogspot.com/
Super rozdział :***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://ostatnimeczwbarcy.blogspot.com/
Zajebisty rozdział . Marco ale frajer myślałam że jest fajny :((
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! <3 ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
pozdrawiam. ♥
no to 5 kom i czekamy na następną część :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział.
OdpowiedzUsuńRozmażyłam się bo jest cudowny .
Tylko szkoda mi Marco bo taki zły z niego go człowiek.
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Czemu piszesz coś takiego o Marco???
OdpowiedzUsuńDlaczego okrywasz chańbą jego nazwisko???
Wszyscy wiemy że Reus taki nie jest, ale po co piszesz coś takiego???
Fanka Marco
Ale rozdział podobał mi się pisz dalej masz talent ;)
OdpowiedzUsuńFanka Marco